No cóż...Kolejna nocia. Jest tu pierwszy opis walki i stwierdzam, że nie jest idealny i strasznie nie lubię opisywać bójek... Dziś też postanowiłam wstawić dwa rozdziały. Na początku dziękuje za komentarze i mam prośbę do innych, aby też zostawiali po sobie ślad. Wasze komentarze, choćby negatywne, motywują mnie do pisania. A więc trzy słowa...CZYTASZ, KOMENTUJESZ, MOTYWUJESZ! Napisanie komentarza zajmuje ci nie całą minutę, a mi daje radość na cały dzień.
Naprawdę, klawiatura nie gryzie! A teraz nie zanudzam, bo wyjdzie kolejny rozdział z tego wstępu i zapraszam do przeczytania noci.
Rozdział IV
Słońce w Konoha dopiero zaczynało świtać, ale wczesna pora nie przeszkadzała Minato i Jirayi na wyruszenie w podróż. Stali teraz przed główną bramą i żegnali się z Kami oraz Kakashim, którego ojciec miał się nią opiekować.
-Uważaj na siebie aniki!-powiedziała na pozór wesoło Kami, ale w rzeczywistości strasznie się bała o swojego starszego braciszka.
-Jasne. Przecież nie idę sam. Nie rozrabiaj za bardzo gdy mnie nie będzie.-uśmiechnął się do niej
-Zastanowię się nad tą propozycją-odparła ze śmiechem
-Uważaj na nią Kakashi-Minato zwrócił się teraz do młodego Hakate
-Nie ma sprawy Minato-sensei. Nic się jej nie stanie.-powiedział tym swoim znudzonym głosem i wyciągnął jakąś książkę.-Bardziej boję się o siebie-mruknął już z nosem w książce.
-Do zobaczenia za tydzień-powiedział po raz ostatni Minato i ruszył w drogę razem z Jirayą.
Kami i Kakashi stali jeszcze tak przez chwilę i patrzyli jak odchodzą.
-Chodźmy już młoda.-mruknął Kakashi
-Dobra stary...-burknęła Kami-To co na ramen?-spytała radośnie
-Czy kiedykolwiek myślisz o czymś innym niż ramen?
-Czasami.
Kakashi tylko westchnął i powrócił do swojej lektury powoli kierując się w stronę Ichiraku Ramen. Gdy tylko dotarli na miejsce Kami zamówiła dwie miski ramenu, które oboje zjedli ze smakiem. Następnie zapłacili i skierowali się w stronę pola treningowego. Hokage na czas nieobecności Minato postanowił połączyć team 7 z drużyną 8, do której należała Kami.
Za 15 minut mięli mieć trening.
Na polu treningowym zastali już wszystkich swoich przyjaciół oraz sensei.
-No dobra. Dziś poćwiczycie taijutsu. Dobierzcie się w pary i przeprowadzimy mały sparing.-zapowiedział Shikaku. Kami już chciała dobrać się do pary z Rin, kiedy do potomczyni klanu Inuzuka dobiegł Obito. Spojrzała na Itachiego, był już w parze z Asumą. W takim razie został jej Kakashi. Z ociąganiem podeszła do niego i rzuciła mu gniewne spojrzenie.
-Czy ty nie potrafisz sobie poszukać pary zamiast czekać na tych co zostaną?!
-Spokojnie młoda, oszczędzę cię!-odparł jej znudzony
-Nie ma takiej potrzeby stary!-burknęła obrażona i stanęła jakieś 10 metrów od niego.
-Zaczynajcie!-dało się usłyszeć jeszcze głos Shikaku.
Kakashi i Kami od razu na siebie natarli. Wymieniali ciosy w takim tempie, że zwykli ludzie ledwo by dostrzegali ich postacie.
-"Jest bardziej wprawiony w walce wręcz. A co ważniejsze jest silniejszy. Jeśli mnie złapie to po mnie"-myślała Kami
-"Młoda nieźle sobie radzi. Jest piekielnie szybka, prawie tak jak Minato-sensei"-główkował Kakashi.-"Czas to kończyć...Tylko jak?"-Nagle Kami znikła mu z oczu.-"Pięknie Kakashi, zgubiłeś ją!"-chłopak stanął spokojnie na ziemi i czekał na atak. Nagle z boku wybiegła Kami, sparował jej cios, jednak nim się obejrzał blondynka nacierała ponownie. Dostał w szczękę. Przekoziołkował w tył i ponownie stanął na nogi. Teraz Namikaze stała naprzeciw niego. Uśmiechnęła się zadziornie. Oboje ponownie ruszyli do boju. Wymiana ciosów była bardzo zacięta. Kami, która zużyła trochę więcej energii na bieganie przystanęła na chwilę. Właśnie ten moment wykorzystał Hakate. Zamierzał uderzyć w blondynkę z powietrza, a ta chcąc sparować jego cios wystawiła ręce do obrony. Wtedy Kakashi zamiast uderzyć, złapał ją za rękę, przycisnął do ziemi i obezwładnił, tym samym wygrywając ich sparing. W oczach Kami zalśniły łzy.
-"Nie mogłam przegrać, a jednak znowu mnie pokonał. Miałam mu udowodnić, że jestem silna, aby skończył mnie nazywać młodą. Żeby mnie szanował!"-jednak po chwili powstrzymała łzy i wyprostowała się z lekkim uśmiechem-Brawo Kakashi. Znowu wygrałeś.-powiedziała spokojnie. Nie miała do niego pretensji, bardziej miała żal do siebie.
-Dobrze się spisałaś młoda. Dawno nikt mnie nie trafił.-uśmiechnął się do niej. Mogła to poznać po jego oczach. Znała je bardzo dobrze. Mimo, że często się kłócili to jednak byli przyjaciółmi.
-Okey, dzieciaki na dziś koniec!-ogłosił Shikaku i znikł w białym dymku bez pożegnania
-Znowu się spieszy do Yashiko-sama.-powiedziała z uśmiechem Kami-To co na ramen?
-Z chęcią.-poparła ją Rin i nie czekając na resztę pobiegły w stronę Ichiraku Ramen. Zostawiły chłopaków dobre 500 metrów dalej i teraz szły sobie spokojnie.
-Czemu on tak zawsze na mnie mówi? Młoda? Przecież co rusz staram się udowodnić, że może mnie szanować. Ciągle ćwiczę, a on zawsze mówi do mnie młoda...-skarżyła się Kami
-Ja też go nie rozumiem. Oboje jesteście niesamowicie utalentowani, a ty ciągle rośniesz w siłę.-odparła jej Rin
-Ciągle pamiętam co mi wtedy powiedział...
Retrospekcja
Pewien siwowłosy chłopiec siedział na polu treningowym, a na drewnianym palu stojącym przed nim trenowała pięcioletnia blondynka.
-Dobrze ci idzie młoda.-mruknął siwowłosy przyglądając się palowi
-Dlaczego zawsze mówisz do mnie młoda?-spytała z pretensją robiąc sobie przerwę i siadając na przeciwko jego.
-Bo ty musisz sobie na to zasłużyć?-odparł pytaniem na pytanie
-Na co? Abyś mówił mi po imieniu? Przecież po to jest imię!-oburzyła się
-Zapracuj sobie, a zacznę cię naprawdę szanować. Jako ciebie, a nie jako siostrę mojego sensei-powiedział spokojnie-Wracaj do treningu.
-Okey.-westchnęła zrezygnowana-Kiedyś ci to udowodnię!-zabrała się za trening
Koniec retrospekcji
-Naprawdę?-zdziwiła się Rin
-Acha, kiedyś znajdę w tym sens...-westchnęła Kami i w tym momencie dogonili je chłopaki
-A wy co tak pędzicie?-spytał jak zawsze wesoły Obito
-W porównaniu do was jesteśmy głodne!-odparła mu Rin
-Właśnie!-poparła ją Namikaze.-Lepiej wchodźmy już do środka.-dodała
-Ohayo! Sześć misek ramen prosimy!-zawołała blondyneczka gdy tylko przekroczyła progi Ichiraku Ramen.
-Już się robi dzieciaki. Rozgośćcie się.-nie trzeba było im dwa razy powtarzać. Usiedli się w rogu pod ścianą, na ich stałych miejscach. Po jakiś 20 minutach dołączył do nich również team 4 czyli Kurenai Yuhi, Aoba i Ko Hyuuga oraz team 2 Anko, Ebisu i Mizuki. Śmiali się i rozmawiali przez dobre dwie godziny, jednak ich dobry humor zgasł gdy pojawił się Gai i jego drużyna.
-Hej! Kakashi! Czas na nasz kolejny pojedynek!-krzyczał brewka. Siwowłosy tylko westchnął i po chwili się odezwał.
-Niech ci będzie.
-Ale tym razem ja wybieram. Kto pierwszy okrąży wioskę, wygrywa!
-Dobra. Chodźmy już na start-Kakashi zostawił pieniądze i zbierał się do wyjścia
-Hej! Czekaj na mnie! Miałeś mnie pilnować!-zaraz za nim wybiegła Kami
-A ty Kakashi znowu robisz za niańkę?-zakpił Gai, jednak nic więcej nie powiedział gdyż poczuł mocne uderzenie w twarz. To była Kami.
-Nie potrzebuje niani! Już ci to mówiłam!-mruknęła niezadowolona i ruszyła w stronę miejsca gdzie Kakashi i Gai zazwyczaj zaczynają swoje zawody
-Nie wiem czy wiesz, ale młoda chce iść z nami, aby nas pokonać.-wytłumaczył mu Kakashi i ruszył za blondynką
Szli w ciszy, ale i Kami i Kakashi czuli na sobie spojrzenie Gaia i wiecznie towarzyszących mu bliźniaków Hyuuga.
-No dobra! Na start zaczynamy!-ogłosił Gai
-Pobiegnę razem z wami.-uśmiechnęła się lekko Kami
-Start!-krzyknął w końcu Hashi i cała trójka ruszyła. Na początku wszyscy biegli razem.
-Tylko na tyle was stać chłopaki!-krzyknęła Kami i wyprzedziła ich. Zaraz zaczął ją gonić Kakashi, a później Gai. Kami cały czas prowadziła, a Kakashi z Gaiem ciągle walczyli o drugie miejsce. Na mecie widać było już Rin i Obito oraz team 4 i 2. Kami jeszcze bardziej przyspieszyła zwiększają swoją przewagę i wygrywając bez problemu.Gai i Kakashi biegli równo. Anko i Rin swoim krzykiem zagrzewały Kakashiego do walki, Obito i Mizuki z zapartym tchem obserwował kto wygra, a Ko, Aoba i Ebisu wyglądali jakby to wynik ich nie interesował. Tuż przed metą jednak Kakashi wyprzedził Gaia i wygrał. Maito wraz z urażoną dumą skierował się w stronę nadchodzących bliźniaków Hyuuga.
-Gai! Gratuluję wygranej!-odezwała się Kami, a wszyscy spojrzeli na nią jak na idiotkę-Gdybyś ściągnął ciężarki wygrałbyś-uśmiechnęła się, a Gai miał minę jakby go piorun strzelił.
-Skąd wiedziałaś?
-Sama z takimi trenuje.-zsunęła getry z ręki i spuściła je na ziemię. Usłyszeli tylko huk i ujrzeli dziurę, która ukazała się po opadnięciu gęstego dymu. Hakate schylił się i podniósł obciążniki.
-Lekkie nie są.-mruknął i podał je Kami-W takim razie wygrałeś Gai. Chodź młoda, wracamy do domu. Mój tata pewnie czeka z kolacją.
-Jasne stary-Namikaze i Kakashi ruszyli w stronę wioski zostawiając Gaia i bliźniaków Hyuuga samych.
Rozdział V
Kami i Kakashi codziennie robili to samo. Z rana na trening, potem obiad, jakaś kłótnia z Gaiem, który od ostatniego spotkania stała się jakiś milszy dla Kami, spacer, pomoc Hokage czy jakaś misja rangi D. Do tego Kami zawsze przed treningiem wypatrywała swojego aniki pod bramą. Monotonia jednak im nie przeszkadzała, ponieważ wszystko robili z przyjaciółmi, co sprawiało, że każdy dzień był inny...wyjątkowy, a co najważniejsze wspaniały. Nadchodził piąty dzień odkąd Minato i Jiraya wyruszyli na poszukiwania Tsunade. Mała Namikaze przechadzała się wzdłuż bramy głównej wyglądając czy przypadkiem nie wraca jej brat i Ero-sennin. Teraz właśnie z zawodem spuściła głowę i zauważyła rozwiązaną sznurówkę. Przysiadła pod drzewem i zaczęła próbować zawiązać buciki, ale jak zawsze nie wychodziło jej. Ze złości wyrywała już sobie włosy, była cała czerwona i mruczała coś pod nosem, kiedy usłyszała dźwięczny śmiech. Podniosła swój wzrok na jak się okazało młodą dziewczynę, która stała pół metra przed nią. Na jej oko była w wieku jej brata, czyli miała jakieś 19 lat. Jej długie, rzucające się w oczy, czerwone włosy powiewały na wietrze, a zielone oczy iskrzyły się wesoło.
-Spójrz, pokażę ci.-dziewczyna przysiadła naprzeciwko niej i wzięła dwie sznurówki do ręki.-Przyjrzyj się. Smok idzie pod mostem i wchodzi wrotami...-tu zrobiła krótką przerwę-do Zamku.-słysząc krótką rymowankę Kami zamarła, a jej oczy jednocześnie wyrażały radość i smutek, strach i odwagę, lęk i pewność siebie. Czerwonowłosa zauważyła to od razu.
-Hej. Coś się stało mała?
-Nie...To znaczy...Taką rymowankę mówiła moja mama.-odparła cicho
-Mówiła?
-Moja mama...nie żyje...Zginęła na misji podczas ratowania wioski Wiru...Trzy lata temu...Gdyby nie jej poświęcenie ta wioska znikłaby z mapy
-Przykro mi. Ja straciłam tatę...Na wojnie-westchnęła
-Taty też już nie mam.-dodała cicho, teraz już prawie płakała-Zamordował go oddział ANBU z Kiri.
-Ale nie powiesz mi, że mieszkasz tutaj sama?.-zdziwiła się dziewczyna
-Nie. Mój aniki się mną opiekuje-uśmiechnęła się
-Jestem Kushina Uzumaki.-przedstawiła się dziewczyna
-A ja...- nie dane jej było dokończyć, bo usłyszały nawoływanie
-Młoda! Młoda!-to był Kakashi-Wszędzie cię szukam. Już dawno powinnaś być na polu treningowym. Wszyscy się martwią.
-Dziś mnie nie będzie! Czuje, że dziś wróci!-odparła. Kami zawsze wiedziała kiedy wróci jej aniki. Łączyła ich specyficzna więź.
-Okey!-chłopak znikną
-To twój brat?-spytała zdziwiona Uzumaki
-To jest uczeń mojego aniki.
-To ile twój brat ma lat.
-Dziewiętnaście.
-Młody jak na sensei.
-Idzie!-krzyknęła nagle Kami i wybiegła za bramy wioski w stronę wysokiego blondyna o niebieskich oczach, kobiety o jasnych włosach, orzechowych oczach, przyciągającym, dużym biuście oraz prawie dwumetrowego mężczyzny o białych długich włosach.
-Kami! Siostrzyczko!-ucieszył się blondyn i podniósł dziewczynkę jednocześnie kręcąc nią w kółko i na powrót stawiając na ziemi.
-Minato. Pamiętam! Ona mi pomogła!-wskazywała w stronę wioski, ale nikogo tam nie było
-Dobrze się czujesz siostrzyczko?-mruknął do niej troskliwie
-Ale gdzie ona poszła!-fuknęła zdezorientowana dziewczynka, a Minato przyglądał się jej z rozbawieniem. Był pewny, że nic jej nie jest i, że komuś jest naprawdę dłużny wielkie podziękowania.
-Wygląda na zdrową-mruknęła orzechowo oka. Kami dopiero teraz zwróciła uwagę na nieznajomą.
-Kim jesteś?-spytała mierząc ją wzrokiem.-Śmierdzisz shake na kilometr! Już jednego zboczucha i nałogowca mam na swojej ziemi!-nieznacznie spojrzała na Jiraye
-Nie gap się tak na mnie!-bronił się białowłosy, ale zagłuszył go krzyk jasnowłosej
-Ty smarkulo! Jak śmiesz tak do mnie mówić! Jak cię wychowano! Powinnaś być trzymana twardą ręką!
-Ach tak! A taka babcia powinna dać już sobie spokój z piciem i zająć się czymś pożytecznym!-odgryzła się Kami, a na jej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
-Ja ci dam babcie!-Kami i orzechowo oka przeszedłby do rękoczynów gdyby Minato się nie wtrącił
-Kami spokojnie. To jest legendarna sanninka Tsunade. Ma niezwykle mocne uderzenie i rozległą wiedzę medyczną.
-Medyczną? Chyba uda mi się jakoś wytrzymać z tą pijaczką.-westchnęła teatralnie i uśmiechnęła się słodko, tak jak potrafią to tylko robić dzieci.
-Twoje sztuczki na mnie nie działają mała. Wiem co się kryje pod tą maską-mruknęła Tsunade i mimowolnie kąciki jej ust uniosły się do góry. Naprawdę polubiła Kami.
-Aniki skoczymy na ramen. Od rana nic nie jadłam.-mała Namikaze puściła słowa jasnowłosej w niepamięć i spojrzała na Minato
-Jasne. Zobaczymy się później-powiedział na pożegnanie i razem z Kami ruszył w stronę Ichiraku Ramen.
W drodze na ramen Kami opowiadała Minato wszystko co robiła w czasie jego nieobecności, a gdy już doszli na miejsce to Minato opowiadał, a ona słuchała. Szli teraz do największego budynku w wiosce-biura Hokage. Gdy stanęli przed gabinetem Minato zapukał i rozległo się donośne "wejść".
-Dzień dobry Hokage-sama-przywitał się Minato
-Ohayo staru...-Kami nie skończyła i zaczęła krzyczeć-To ona, to ona! Ona znała rymowankę mamy!-wskazywała palcem na stojącą pod oknem dziewczynę
-Siostrzyczko, nie ładnie tak pokazywać palcem.-upomniał ją Minato
-No dobrze. Przepraszam-mruknęła i zaczęła machać głową wskazując na Kushine, a blondyn uśmiechnął się tylko pobłażliwie.
-To jest Minato Namikaze, o którym ci opowiadałem i jego młodsza siostra Kami. Jak widzisz Minato sam wychowuje swoją siostrę, którą jak sądzę już poznałaś.-odezwał się Hirunzen do Uzumaki
-Troszeczkę.-powiedziała Kushina i spojrzała na dziewczynkę, a potem na jej brata, który wystawił rękę w jej stronę.
-Minato.
-Kushina Uzumaki-przedstawiła się.
-Jestem ci winien podziękowania.
-Ale za co?
-Pomogłaś mojej siostrzyce, a to nie było łatwe zadanie.
-Żaden problem.-odparła z uśmiechem
-Dziękuje-odezwał się po raz ostatni Minato i teraz wszyscy ponowie spojrzeli na Hokage
-Jak poinformowałem was wcześniej Kushina zamieszka z wami, a teraz możecie odejść.-zakończył Sarutobi.
Kami, Minato i Kushina spacerowali ulicami wioski. Rodzeństwo Namikaze zaprezentowało Uzumaki już całą wioskę, nawet, a raczej przede wszystkim Ichiraku Ramen. Jak się okazało czerwonowłosa bardzo lubiła ramen czym zyskała sobie jeszcze większą sympatię rodziny Namikaze. Cały tan czas minął i na rozmowie i bliższym poznawaniu siebie. Co prawda nikt nie pytał o przeszłość któregokolwiek z nich, ale w końcu poznawanie siebie to nie tylko przeszłość, ale i teraźniejszość i obecne upodobania. Oczy przechodniów z ciekawością się im się przyglądały. W końcu nie codziennie widzi się tak silnego jounina, na którego polują wszystkie dziewczyny, a który nie zwraca uwagi na żadną z nich, bo najważniejsza dla niego jest jego mała siostrzyczka, idzie w towarzystwie jakiejś nieznajomej.
-Wiem, czego jeszcze nie widziałaś!-zawołała ożywiona Kami
-Nie to raczej niemożliwe!
-Nie widziałaś Wzgórza Hokage.-powiedział spokojnie Minato
-No przecież ciągle je widzę.-westchnęła zrezygnowana
-Nie byłaś na nim!-sprostowała Kami
-Za pół godziny zachód słońca, będzie tam piękny widok.-uśmiechnął się blondyn i razem z Kami przyspieszył. Kushina została kilka kroków za nimi. Wzruszyła ramionami i ich dogoniła. Na ogół pewnie by narzekała, że nie chce jej się chodzić lub coś w tym rodzaju, ale obecność rodzeństwa Namikaze, a zwłaszcza Minato wprawiał ją w wyjątkowo dobry nastrój i aż chciała z nimi przebywać jak najczęściej.