środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział XVIII

Kami nie mogła znieść faktu, że od, zdaniem Minato, feralnego wieczoru brat się do niej nie odzywa. Rozumiała, iż chciał ją ukarać, ale obojętność?! To dla niej za dużo, wolałaby, aby blondyn kazał jej sprzątać, spędzać czas z Kakashim lub zabronił treningów, jednak on postanowił z nią nie rozmawiać. Po prostu super! Kushina, mimo uszczerbku na zdrowiu, nie obrażała się na Kami i próbowała konwersacji z Minato. Jak się okazuje... Nieskutecznie. Tak więc mała Namikaze wyszła rano z domu trzaskając drzwiami i prychając z rozdrażnienia. Skierowała się w stronę pola numer siedem. Itachi, który jak zwykle po nią przyszedł, musiał ją gonić, gdyż panienka nie chciała na niego czekać.
- Wiesz Itachi... Chcesz człowiekowi pomóc, a on tego nie docenia. - Zaczęła blondynka w chwili dotarcia na miejsce zbiórki. Przysiadła na jednym z trzech pieników i kontynuowała rozgoryczona. - Wszystko się dobrze skończyło! Znowu dzięki mnie! A co mam w zamian?! No co, ja się pytam! - Zdezorientowany Uchiha wolał milczeć. Chociaż Namikaze patrzyła bezradnie na niego, on czuł, że lepiej nie odpowiadać.
- Figę z makiem! - Wrzasnęła na zakończenie niebieskooka. Właśnie ten moment na przybycie wybrał Asuma - trzeci członek drużyny ósmej.
- Ohayo wszystkim! Co macie takie ponure miny? - Sam Sarutobi uśmiechał się od ucha do ucha. Wczoraj spotkał Kurenai i zagadał do niej. Co ciekawsze, dziewczynka nie uciekła na jego widok! Nic nie mogło popsuć jego nastroju!
- Lepiej się już zamknij! - Warknęła na dzień dobry Kami i zdzieliła wesołego kolegę w tył głowy. Na pewno skończy się to na guzie.
- Hej, hej, hej! Miało być zero przemocy, dopóki nie odbędzie się trening! - Itachi z uwielbieniem w oczach spojrzał na Shikaku Narę, ich sensei, który właśnie przybył w kłębie dymu. Miał już dość zachowania przyjaciół.
- Należało mu się. Z chęcią poprawię. - Odparła jedyna obecna dziewczyna. Złożyła ręce na biodra i z wyzwaniem wpatrywała się w twarz mistrza. Miała dziś ochotę uderzyć w coś więcej niż Asumę. Nara również taksował Kami wzrokiem. Znał ją na tyle, aby wiedzieć co zrobić.
- Kami, idź lepiej do domu. Uspokoisz się i wrócisz jutro. Trening przeprowadzę z chłopakami. - Powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Namikaze spuściła głowę i powolnym krokiem oddaliła się z pola.
Nawet miska Ramen nie była w stanie poprawić humoru młodej Namikaze, ale jej pech miał dopiero się zacząć. Kiedy opuszczała Ichiraku wpadła na wysoką, blondwłosą kobietę. Rzeczą, która naprawdę wpadała w oko był jej wydatny biust. To znaczyło tylko jedno...
- Uważaj jak chodzisz, Mała! - Krzyknęła w stronę Kami. Dziewczynka znała skądś ten głos. A zwłaszcza zapach.
- Na pewno, gdybyś wczoraj wieczorem sobie nie wypiła, nam obu zaoszczędziłabyś tej przykrości Tsunade - Mruknęła nie do końca zorientowana w sytuacji Namikaze. Upadając po zderzeniu z kobietą uderzyła się głową o rozbitą butelkę. Świat wokół niej lekko wirował. Dotknęła rączką obolałego miejsca. Spojrzała na dłoń. Była cała we krwi.
- Już ci pokażę, co się dzieje kiedy zadzierasz z Tsunade! Masz szczęście, że jesteś poszkodowana. Mała! - Oczy Sanninki zdawały się płonąć gniewem. Ludzie przebiegali obok nich, aby tylko nie stanąć w "polu rażenia". Młodsza blondynka tylko się roześmiała.
- Okey, ale najpierw mnie złap. - Po tych słowach Kami zemdlała prosto w pijackie ręce Tsunade.