Ponieważ ostatnio nie mam weny i rozdziały wychodzą mi naprawdę krótkie dziś też dodam dwa. Dzięki za wszystkie komentarze, dzięki temu wiem, że ktoś to w ogóle czyta. Ten rozdział dedykuje Zero Yaay, Alice i Isabel Witther za ciągłe wsparcie w tworzeniu historii rodzeństwa Namikaze.
______________________________________________________________________
Rozdział VI
Słońce chowało się za horyzontem ogrzewając ziemie Konohy swoimi ostatnimi promieniami. Niebo nabrało odcień dojrzałych pomarańczy, a budynki mieszkalne bez sprzeciwu przyjęły jego barwę. Panorama była naprawdę niesamowita. Śpiąca wioska wydawała się cicha i bezpieczna. A najbardziej można było rozkoszować się tym widokiem z góry, jednak ze wszystkich mieszkańców tylko troje mogło się nim cieszyć. Minato oraz Kami z uśmiechem przyglądali się Kushinie, której aż zaparło dech w piersiach.
-Prawda, że ładnie.-wyszeptała Kami również oczarowana rozpościerającym się przed nią obrazem.
-Aha-mruknęła tylko Uzumaki. Siedzieli na Wzgórzu Hokage dopóki nie zapadła noc, która sprawiła, że dawny czar prysł ustępując miejsca nowemu.
-Zrobiło się zimno. Wracajmy do domu-głos Minato wyrwał Kushine z letargu w jaki popadła. Dopiero teraz zauważyła, że mała Kami zasnęła, a jej brat niesie ją na plecach.
-Taaa...Do domu-mruknęła Kushina i ruszyła za Minato. Sama nie była pewna czy zdoła nazwać Konohe swoim domem. Zresztą uważała, że nie będzie takiej potrzeby. Zjawiła się tu po to, aby poznać rodzinę jej niani, która była dla niej jak matka i zginęła zarówno w obronie jej jak i całej wioski Wiru. Co prawda nawet jeszcze nie znalazła jej rodziny, ale czuła, że przy tak wpływowych osobach jak rodzeństwo Namikaze szybko znajdzie to czego szuka. Nawet nie zdawała sobie sprawy jak szybko.
-Jesteśmy na miejscu-mruknął Minato ponownie wyrywając ją z zamyślenia. Uzumaki podniosła wzrok i ujrzała potężną rezydencje. Budynek miał trzy piętra, było otoczony przecudnym ogrodem pełnym kwiatów i ptaków. Za domem dostrzegła jeszcze jeden budynek, jak się domyśliła była to sala treningowa, pole treningowe, basen i staw. Całemu temu widokowi dodała uroku rzeka, która przepływała przez teren posiadłości.
-Piękny!-wybełkotała pod nosem Kushina i weszła do środka za Minato. Gdy weszła do środka z zaciekawieniem rozglądała się po holu, w którym było pełno zdjęć. Po jej prawej stronie wisiały zdjęcia Kami, począwszy od dnia jej narodzin aż do obecnego wyglądu. Na lewo uwiecznione były scenki z życia Minato. Przystanęła przy nich na chwilę. Przeszło jej przez myśl, że blondyn jest naprawdę uroczy, ale szybko odpędziła od siebie to stwierdzenie.
-Na wszystkich tych zdjęciach jesteście w pojedynkę. Dlaczego?-spytała nagle czerwonowłosa
-To był pomysł naszej mamy, gdy jeszcze żyła. Na całym parterze porozwieszała zdjęcia tylko moje i Kami. Reszty nie zdążyła rozplanować więc zrobiliśmy to za nią.-uśmiechnął się smutno-Jeśli chcesz możemy najpierw obejrzeć wszystkie zdjęcia, a potem dokładniej oprowadzę cię po domu.
-Z chęcią.-po schodach weszli na drugie piętro. Były tam oprócz fotografii Kami i Minato zdjęcia ich drużyn.
-To piętro jest przeznaczone dla gości, w tym wypadku całe będzie dla ciebie.-wyjaśnił Namikaze i po daniu Kushinie chwili na przyjrzenie się fotografiom ruszył dalej, a ona zaraz za nim. Tym razem na wszystkich zdjęciach było rodzeństwo Namikaze wraz, jak się domyśliła po podobieństwie, ich ojcem.
-Tu zamieszkuje Kami-powiedział blondyn i zniknął w drzwiach jednego z wielu pokoi. Po chwili wyszedł, ale już bez Kami na plecach.-Chodźmy dalej.-weszli na ostatnie trzecie piętro.
-Na tym piętrze mieszkam ja.-mruknął-Tu jest mój pokój-wskazał na pierwsze drzwi na prawo, ale ona nawet nie spojrzała. Była zbyt pochłonięta oglądaniem fotografii.
-Coś się stało?-spytał troskliwie blondyn
-To...Katsumi...-wyjąkała wskazując na niebiesko włosom kobietę o złotych oczach stojącą za Minato i Kami razem z ich ojcem.
-To moja mama. Skąd znasz jej imię?-zdziwił się.
-Ona...-zaczęła mówić, ale głos nie chciał być jej posłuszny-Położę się już.-wybełkotała i zeszła na pierwsze piętro, które było przeznaczone do jej użytku. Minato widząc jej roztrzęsienie, postanowił zostawić ją na razie w spokoju i pogadać jutro. Zresztą sam był zmęczony falą dzisiejszych zdarzeń. Wziął krótki prysznic i położył się spać.
Rozdział VII
-Kushina, Kushina-chan, Kushi-chan, obudź się-kiedy Uzumaki otworzyła swoje zielone oczy zdała sobie sprawę, że znów jest w swoim pokoju w Wiosce Wiru i znów ma piętnaście lat, a osobą, która ją budzi jest niebiesko włosa kobieta o złotych oczach, jej niania.
-Już wstaję Katsumi. Która jest godzina?-mruknęła rozciągając się. Dziś mijał równy miesiąc odkąd Katsumi zaczęła pracować w jej domu, a właściwie potajemnie chronić jej życie. Ktoś by spytał dlaczego, akurat jej życie, a może raczej dlaczego nie bronią jej shinobi z wioski Wiru. Prawda była taka, że Wioska Wiru ostatnio zadarła z Kumo i Kiri-gakure i większość ninja była na misjach, a ci co zostali albo byli potrzebni na murach wioski albo, zdaniem Uzukage, czyli ojca Kushiny, nie byli godni zaufania. Katsumi i Uzukage byli przyjaciółmi w dziecięcych latach i to właśnie ją poprosił o sprawowanie opieki nad jego córką.
-Dochodzi 6 Kushino. Za godzinę widzimy się na treningu.-niebiesko włosa opuściła pokój Uzumaki
-Ale mi się dziś nie chce.-westchnęła i razem z świeżymi ubraniami skierowała się do łazienki. Następnie zjadła śniadanie i z Katsumi udała się na pole treningowe.
-To co dziś chcesz porobić?-spytała Kushiny z uśmiechem niebiesko włosa. Zawsze rozpoczynały trening od tego pytania. W ten sposób Uzumaki również uczyła się rozważać co dla niej dobre, a co złe. Jeżeli jej plany nie do końca był słuszne według Katsumi we dwie wprowadzały w nie zmiany. Dziś czerwonowłosa postanowiła spytać inaczej.
-Może pokażesz mi zdjęcie swojej rodziny? Musisz za nimi tęsknić. W końcu minął już cały miesiąc.
-Cóż...Niech ci będzie-usiadły obok siebie, a Katsumi wyciągnęła z kieszeni kilka fotografii. Kushina była zdziwiona tym, że się zgodziła. W końcu to miał być trening, a nie jakaś towarzyska rozmowa.
-To jest mój mąż. Tetsu.-pokazała jej zdjęcie wysokiego blondyna o niebieskich oczach. Miał tu jakieś 35 lat.
-Na tym jestem razem z moją córeczką. Ma na imię Kami. Ma zaledwie 4 lata.-uśmiechnęła się wesoło- Nie rozstaje się ze swoim starszym bratem, nawet na krok. A jest między nimi 12 lat różnicy.-już chciała pokazać jej zdjęcie syna, kiedy usłyszały wybuch i zostały zaatakowane przez 20 jouninów.
-NIE!-krzyknęła nagle Kushina i poczuła, że ktoś ciągnie ją za ramie. Spodziewała się zobaczyć Katsumi, ale ujrzała zaniepokojony wyraz twarzy Kami. Znów była w domu rodzeństwa Namikaze, w domu Katsumi, jej niani i mentorki.
-Hej, Kushina! Kushina-chan! Kushi-chan! Obudź się! To tylko sen!-mówiła Kami
-Tak, to tylko zły sen-mruknęła. Dopiero teraz zdała sobie sparwę, że oddycha nierównomiernie i jest oblana zimnym potem. Wzięła kilka głębokich wdechów, aby się uspokoić.
-Co ci się śniło?-spytała
-Śmierć mojej mentorki...To znowu wróciło-nie wiedziała czemu to mówi. W końcu Kami była jeszcze taka mała. Miała zaledwie 7 lat. I tak wiodła ciężkie życie, a ona jeszcze przytłacza ją swoimi problemami.-Ale co ci tu robisz? Która jest godzina?
-Jest 8:30. Minato poszedł na zakupy, a ja usłyszałam twój krzyk więc szybko przybiegłam.
-Nie powinnaś być na treningu?
-Dzisiaj jest sobota!-zaśmiała się cicho Kami- Gdzie ty żyjesz...
-U nas nigdy w wiosce nigdy nie ma lenienia się. Nawet w sobotę.-na te słowa Kami roześmiała się jeszcze bardziej
-U nas też nie, ale wszystkie treningi są po południu, bo z rana jest rada jouninów, a co najważniejsze, w soboty Minato trenuje wyłącznie ze mną.
-Twój brat bardzo cię kocha-mruknęła Kushina
-W końcu zostałam mu już tylko ja...-westchnęła-Wszystkie dziewczyny na niego lecą, ale to jest tak denerwujące...Nie mam nic przeciwko temu, aby sobie kogoś znalazł, ale te laski są nienormalne...Ciągle się drą i wzdychają do mojego aniki. A na mnie patrzą albo jak na wroga, albo traktują mnie jak przytulankę. Wiesz co mam na myśli...
-Zaważyłam, a jestem tu dopiero jeden dzień. W pełni się z tobą zgadzam.-uśmiechnęła się, ale nie tyle z życzliwości co z radości jaką dała jej zmiana tematu.
-No właśnie!-krzyknęła i w tym momencie usłyszały trzaśniecie drzwi, głośnie kichnięcie i pociąganie nosem
-To Minato. Chyba się rozchorował, a raczej na pewno.-wyjaśniła Kami- Kiedy choruje, jest strasznie...hmm-po chwili usłyszały huk, jakby jakaś szafka się przewaliła-niezdarny. Chodźmy mu pomóc.
-Jasne, ogarnę się i zejdę na dół.
-Okey-Kami już nie było w pokoju.
-Ohayo siostrzyczko-przywitał ją Minato jak tylko weszła do kuchni. Jego wypowiedzi towarzyszyło głośnie kichnięcie. Zauważyła, że jedna z szafek kuchennych była przewrócona.
-Nie za dobrze wyglądasz. Czuć to po twojej chakrze.-przyłożyła rękę do jego czoła
-Masz prawie 40 stopni gorączki!-wykrzyknęła i teraz ze zwykłej troskliwej siostrzyczki stała się zaborczą, nie znającą sprzeciwu pielęgniarką. W tym momencie popychała Minato, aby szybciej wchodził po schodach. Na pierwszym piętrze napotkali Kushinę.
-Ohayo!-przywitał się blondyn z Uzumaki jednocześnie kichając
-A wy co znowu odwalacie?
-Jest chory. Trzeba go upilnować.-wyjaśniła Kami i zaczęła ponownie popędzać brata. Po całym domu roznosił się śmiech czerwonowłosej i prychanie blondyna.
Po wielu sprzeciwach Minato, krzykach Kami i śmiechu Kushiny skończyło się na tym, że blondyn wylądował w łóżku i musiał tam przeleżeć cały dzień.
-Ty zawsze wiesz kiedy się rozchorować.-marudziła młoda Namikaze- Dziś miałeś ze mną potrenować.
-Pragnę ci przypomnieć siostrzyczko, że sama kazałaś mi leżeć.-mruknął niezadowolony oskarżony
-Ja mogę z tobą potrenować.-zauważyła Uzumaki
-W sumie czemu nie...Tylko załatwie aniki opiekę-już jej nie było
-A ponoć to ja jestem ten starszy...-dodał Minato ponownie rozśmieszając czerwonowłosą.
Kocham twojego bloga. <3 Jest taki, oryginalny. To najbardziej mi się w nim podoba. Kami jest bardzo sympatyczna i trudno jej nie polubić. ;P Życzę weny i czekam na nowe notki! :)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny pomysł opowiadania.
OdpowiedzUsuńMam małe ale: w tekście jest stanowczo za mało opisów, a są tu głównie dialogi. Ale zazwyczaj tak jest na początku. Postaraj się trochę popracować na opisami. Dokładniej opisać pomieszczenia, kolorystykę, uczucia, jakie się czuje, wczuć się w daną sytuację.
Ale cóż. Nie jest źle. Zawsze trzeba od czegoś zacząć.
Mam nadzieję, że z każdym następnym rozdziałem będzie lepiej, gdy już się wczujesz w pisanie. :)
Nie jesteśmy tutaj, by cię krytykować, tylko po to, aby pomóc ci rozwinąć skrzydła w tej dziedzinie.
A jeszcze jedno. przed i po myślniku w tekście stawia się spację.
Życzę weny twórczej, bo nie mogę zaprzeczyć: twoje opowiadanie mnie zainteresowało.
Dobra, jestem i komentuję.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, dzięki za dedyk. Naprawdę, to bardzo miłe :)
A teraz notka! Yay!
Oba rozdziały były bardzo ciekawe, naprawdę. Kami jest cudowna, rany, czasem chciałabym mieć taką malutką siostrzyczkę...
Zgodzę się z przedmówczynią o tych opisach, bo naprawdę, bardziej rozbudowane opisy oddałby większy urok tego, co chcesz nam przedstawić. A ogólnie, to jest okej, mnie się podoba :)
Rany, muszę ogarnąc trochę u siebie na blogu linki do blogów, bo trochę tego za dużo (ja oczytana jestem, no cóż), ale Twój blog o rodzince Namikaze na pewno się tam znajdzie.
Pozdrawiam, życzę weny i nie mogę się doczekać następnej notki.
Super, tylko trochę za mało opisów, ale nie jest źle, ja z początku też tak miałam.
OdpowiedzUsuńWeny życzę.