niedziela, 21 grudnia 2014

One shot: "Obserwować""

"Obserwować"


Naruto obserwował Kami jedzącą obiad. Siedział schowany za drzwiami kuchni. Miał wtedy niecałe dwa latka. Sam dziwi się, że to pamięta. Dziewczyna pomału kroiła kawałek mięsa, a potem z gracją godną członka rodziny królewskiej włożyła go do ust i powoli przeżuwała. To samo stało się z ryżem i sałatką. Dokładnie w tej kolejności. Po zakończonym posiłku blondynka wstała i umyła talerz oraz sztućce. Oparła się o zlew i na chwilę spuściła głowę w dół, jakby mocno się nad czymś zastanawiała. Łzy spływały po policzkach Kami, później spadały na ziemię. Naruto wydawało się, że za każdym razem kiedy łza zderzała się z posadzką słyszał trzask. Nagle zapanowała cisza. Młody Namikaze wychylił się lekko ze swojej kryjówki. Widział jak chwilę później jego ciocia rzuca talerzem o ścianę głośno coś wykrzykując. Dźwięk tuczonej porcelany odbił się echem w całym domu.
- To moja wina, Obito... - To jedyne słowa jakie zrozumiał Naruto. Słowa wypowiedziane szeptem. Chłopczyk poczuł ogromną chęć przytulenia się do Kami, dlatego wyszedł zza drzwi, które przeraźliwie skrzypnęły. Blondynka wystraszona spojrzała w jego kierunku. Uśmiechnęła się na widok swojego bratanka. Niestety jej oczy dalej były smutne.
- Nie przejmuj się Naruto. Upadł mi talerz. Zaraz posprzątam. Idź się pobaw. - Jednak chłopiec się nie ruszył. Dziewczyna westchnęła, wyniosła Naruto z progu pomieszczenia i zostawiła go na dywanie w salonie. Przyniosła mu zabawki i włączyła radio po czym wróciła do kuchni zamykając za sobą drzwi. Mimo muzyki płynącej z głośników nadajnika dwulatek słyszał tylko odgłos rozbijających się naczyń i trzask łez...Ale mógł tylko obserwować...

Rodziców Sasuke nie było w domu, dlatego pięciolatek o północy opuścił swój pokój i udał się na taras by pooglądać nocne niebo. Ktoś mu kiedyś powiedział, że jeśli będzie bardzo dobrym obserwatorem szybciej uaktywni Sharingana. Uchiha położył się na hamaku. Z tego miejsca oprócz nieba mógł zobaczyć całą rodową posiadłość. Z tej strony miał idealny widok na okno od pokoju jego brata - Itachiego. Nadal miał zapalone światło i to może właśnie dzięki niemu zauważył postać młodej dziewczyny siedzącej na zewnętrznym paracie. Zastukała w szybę oddzielającą ją od pokoju Itachiego. Nim starszy Uchiha wpuścił ją do środka, dziewczyna spojrzała na Sasuke i mrugnęła do niego. Była to Kami Namikaze, wszędzie rozpozna tak jasne włosy. Tylko dlaczego jej ubranie było całe we krwi? Sasuke przypatrywał się jak jego brat pomaga wejść blondynce do środka, a potem zaczyna na nią krzyczeć. Kami ze skruchą wpatrywała się w swoje nogi przy okazji opatrując znajdujące się na nich rany.
- Nie powinno cię tam być. Danzo jest niebezpieczny... - Tyle zdążył usłyszeć Sasuke nim Itachi zamknął okno. Potem mógł tylko obserwować...

Shikamaru siedział obok swojego ojca, gdy ten grał w shogi z Kami. Dziewczyna była częstym gościem w ich domu. Zwłaszcza w ostatnim czasie. Zbliżała się wojna. Chłopiec patrzył się na planszę i analizował każdy z możliwych ruchów dla obu stron. Jego tata wygrywał, jednak Namikaze jeszcze miała szanse. Musiałaby jedną z najsilniejszych figur poświęcić na rzecz innych. To było proste zagranie. Dziwił się czemu dziewczyna tego nie zrobiła. Głupio oddała wygraną.
- Przegrałaś. To było jedyne możliwe wyjście, aby zdobyć nasz cel. - Shikamaru odniósł wrażenie, że jego ojciec mówi o czymś więcej niż o shogi.
- Mogłam powstrzymać Itachiego... - Szept dziewczyny obiegł całe pomieszczenie. Jej dłonie zwinęły się w pięści. Młody Nara mógł tylko obserwować jak Kami wychodzi...

Sakura dostrzegła siostrę Yondaime Hokage rozmawiającą z jej mentorką - Tsunade. Dziewczyna była blada, ale się uśmiechała. Haruno pomyślała, że już dawno nie widziała jej takiej wesołej. Za to Tsunade wcale nie było do śmiechu. Z powagą mówiła do Kami, ale ona zdawała się jej nie słuchać.
Zadowolona Namikaze lekko podskakiwała i przestępowała z nogi na nogę.
- Pamiętaj, że znikanie to nie rozwiązanie... - Sakura nie wiedziała o co chodzi. Mogła tylko obserwować...

Kami obserwowała nową drużynę siódmą. Kakashi właśnie coś gadał. Westchnęła. Nie poznawała już tych ludzi. Czas uciekał, a ona zamiast spróbować za nim nadążyć wolała poszukać śladów zostawionych po jego ostatniej wizycie. W takich momentach przypomina jej się definicja słowa "dom" jaką kiedyś powiedziała jej mama. "Dom" to coś do czego chcesz wracać. Jej "dom" został brutalnie zburzony... przez domowników... A ona? Mogła tylko obserwować...
___________________________________________________________
Mamy to! Wiem, czekacie na rozdział a ja tu z one shotem. Wybaczcie ale miałam dziką ochotę napisać coś właśnie w tym kierunku. Liczę, że rozdział uda mi się napisać w przerwie świątecznej. Pozdrawiam :)