niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział VIII

No więc co chcę wam dziś powiedzieć... Rozdział moim zdaniem nie jest powalający, ani treścią, ani długością, co możecie mi darować, dlatego, że dość często dodaje nowe posty. Starałam się popracować nad opisami, ale niezbyt mi to wyszło, więc proszę...nie bijcie mnie za to! W ramach rekompensaty mam dla was kilka obrazków, które mnie uwiodły.
______________________________________________________________________

Rozdział VIII

Czerwono włosa kunoichi szła żwawym krokiem przez centrum Konohy. Wszyscy mieszkańcy przyglądali się jej, zwłaszcza, że obok niej maszerowała mała blondyneczka, którą znał każdy miejscowy. Jednak ona nie przejmowała się tym i swobodnie rozmawiała z dziewczynką. W końcu była nowa, a do tego jej niespotykany kolor włosów przyciągał uwagę. Dzięki wielu podróżach przyzwyczaiła się do bycia w centrum zainteresowania.
- To czego chcesz mnie nauczyć?-wypytywała przez całą drogę blondynka
- Taijutsu.-odparła w końcu czerwonowłosa, a widząc zdziwioną minę dziewczynki powtórzyła
- Taijutsu, Kami.
- Co... Znowu?! - zaczęła marudzić blondyneczka - Ale dlaczego Kushina?!
Dziewczyny szły w ciszy podziwiając piękno sobotniego popołudnia. Słońce górowało na bezchmurnym niebie, ptaki śpiewały. Budynki mieszkalne powoli się przerzedzały, aż w końcu zniknęły całkowicie. Gdzieś w pobliżu można było usłyszeć szum rzeki. W końcu przed kunoichi pojawił się widok godny podziwu. Zielona trawa, była tak równo skoszona, że ktoś pomyślałby, iż używano przy ścinaniu jej linijki. Na środku polany stały trzy grube, drewniane pale naznaczona wielogodzinnym treningiem młodych shinobi. Miejsce to było naprawdę magiczne i odizolowane od świata za pomocą gęstego lasu, w którym można było dostrzec biegające zwierzęta.
- No dobra. Jak zapowiedziałam, na prośbę twojego brata poćwiczymy taijutsu, a konkretnie twoją prędkość.-odezwała się Kushina
- Ale chyba na chwilę obecną jestem wystarczająco szybka! Akurat w tej dziedzinie nie odbiegam dużo od Minato! - tym czym młoda Namikaze mogła się szczycić była jej prędkość. Odkąd tylko pamięta zawsze pracowała nad szybkością, a trening okazał się naprawdę owocny i teraz jest najszybsza w wiosce zaraz po Minato.
- Może inaczej... Spróbujesz zapanować nad swoją prędkością. Twój brat zdradził mi, że masz wielkie problem, aby się zatrzymać. I jak sądzę nie zaprzeczysz temu. - sprostowała Uzumaki. Po tych słowach Kami spuściła głowę, w geście rezygnacji z dalszych narzekań, ale i desperacji i może nawet trochę wstydu za swoją niedoskonałość.
- No dobra. Zaatakuj mnie. Teraz. Tylko szybko i spróbuj się zatrzymać. Ja będę tylko robić uniki. - Kushina wyjaśniła "zasady gry" i czekała na jakikolwiek ruch wykonany przez Kami. Blondynka ściągnęła swoje ciężarki, które po zrzuceniu z cichym hukiem (o ile huk może być cichy dop. autora) zapadły się w ziemię.
- Gotowa. - powiedziała Kami co było równoznaczne z rozpoczęciem treningu. Namikaze biegła z całą swoją szybkością w stronę Uzumaki, która w ostatnim momencie wyskoczyła w górę. Blondynka nie zdołała się zatrzymać i wpadła w drzewo, które stało za czerwono włosom. Właśnie takich sytuacji chciała uniknąć w prawdziwym starciu. Kami szybko się otrzepała i spróbowała ponownie. Wynik był ten sam. Wbiegła, w jak to ona nazwała, "głupi kawałek drewna". Już po tych dwóch próbach wiedziała, że się nie zatrzyma, dlatego postanowiła atakować wolniej. To również nie było dobrym pomysłem, ponieważ zakończyło się na lżejszym uderzeniu w przedstawiciela matki natury i krzykiem Kushiny, z zarzutami, że się obija. W końcu po chyba pięćdziesięciu czołowych zderzeniach Uzumaki zarządziła przerwę.
- Jaka jest twoja specjalność jako ninja? - spytała Kami czerwonowłosej, aby tylko nie mówić o jej niepomyślnym treningu.
- Ninjutsu, ale zazwyczaj w walkach jestem pożyteczna jako wsparcie medyczne. - odparła z lekkim uśmiechem widząc jak Kami pociera swoje obolałe czoło.
- Interesujesz się medic-jutsu?
- Sama z siebie bym się tym nie zainteresowała. Moja sensei wprowadziła mnie w ten temat, twierdząc, że mam bardzo dobrą kontrolę nad chakrą. - Uzumaki odpłynęła we wspomnienia. Mogę się założyć, że gdyby ktoś teraz spojrzał jej w oczy również mógłby zobaczyć sceny z jej życia, które właśnie przywróciła w pamięci. Jednak Kami nie miała zamiaru patrzeć w oczy Kushiny. Teraz miała ważniejsze sprawy. Wpadła na pomysł jak się zatrzymać i wykonać dzisiejsze zadanie.
- Kontrola chakry...Kontrola chakry! Już wiem. Muszę zatrzymac przepływ chakry w stopach. - krzyknęła nagle tym samy zwracając na siebie uwagę zielonookiej - Kontynuujmy.
- Okey - odparła tylko z lekkim uśmiechem Uzumaki i ustawiła się w odpowiedniej odległości od Namikaze.
Kami ruszyła biegiem w stronę czerwonowłosej, a ta znowu w ostatniej chwili wyskoczyła w górę. Kushina obejrzała się przez ramię. Blondynka stała metr przed drzewem i uśmiechała się.
- Jeszcze raz. Nie ma czego podziwiać. Nie wpadłaś na drzewo, a musisz wyskoczyć za mną. - krzyknęła do Kami i wzięły się do roboty. Po trzech godzinach, pełnych wysiłku i determinacji,   Namikaze opanowała to do perfekcji i razem ze swoją dzisiejszą sensei poszły na ramen.

Kami i Kushina przemierzały ciemne uliczki Konohy. Dopiero teraz zdały sobie sprawę, że zapadła już noc. Niebo było teraz granatowe, a złote gwiazdy migotały jakby chciały pogratulować Kami sukcesu. Gdzieniegdzie paliły się szyldy pubów, klubów nocnych i całodobowych sklepów spożywczych. Mimo zachęcających reklam i smakowitych zapachów kunoichi kierowały się prosto do Ichiraku, bo w końcu nic nie może osłodzić zdobytego celu jak ramen. No i trzeba było jakoś przeprosić Minato za niespodziewane przedłużenie treningu.
- Twój brat pewnie się o ciebie martwi. - zaczęła Kushina wpatrując się w księżyc
- O mnie? - zdziwiła się Kami - O nas. Teraz będzie tracił swoje blond włoski z powodu naszej dwójki - uśmiechnęła się uroczo, tak jak to tylko dzieci potrafią. Uzumaki aż się ciepło na sercu zrobiło i nie widziała co odpowiedzieć, dlatego bardzo się cieszyła, że na horyzoncie pojawiło się Ichiraku.
- Ohayo! Dwa razy ramen poprosimy i jedno na wynos. - zawołała Kami gdy tylko dziewczyny weszły do środka
- Już się robi. - kucharz zniknął w kuchni i po chwili wrócił z dwoma miskami
- Smacznego - powiedziały jednocześnie kunoichi
- A gdzie zgubiłaś Minato? - zagadał kucharz
- Jest chory. - odparła Kami
- Ojej. To życz mu zdrowia. A wy zapewne wracacie z treningu. - nie trudno się było tego domyślić, ponieważ Kami była cała brudna, ubrania, w niektórych miejscach miała poszarpane, a na jej czole pojawił się wielki fioletowy guz. - W takim razie dziś na koszt firmy! - zawołał właściciel. Kami i Kushina grzecznie podziękowały, wzięły przygotowaną porcję dla Minato i ruszyły w stronę domu.

- Już jesteśmy! - krzyk Kami rozległ się po całym drewnianym hallu i pozostałych trzech piętrach wielkiego domu. Nim Kushina się zorientowała młoda Namikaze siedziała już w pokoju Minato i opowiadała o dzisiejszym treningu. Co jakiś czas słychać było śmiech Minato, który zapewne wtedy wysłuchiwał części o wpadaniu na drzewo. Uzumaki przeszło przez myśl, że miałaby ogromne szczęście, gdyby mogła codziennie słuchać śmiechu Namikaze, spędzać czas z małą Kami i po prostu wieść spokojne życie tu w Konoha. Jednak po chwili posmutniała wiedząc, że to tylko marzenia, a ona sama będzie musiała wracać do Wioski Wiru.

_______________________________________________________________________
I tak mamy ósmy rozdział, a teraz wcześniej wspomniane obrazki^.^


 Jak mówiłam mam fazę na Kakashiego, dlatego mamy jego w ANBU.


W młodości ;D


A dzięki temu obrazkowi, chyba tak szybko nie uśmiercę Obito.


A tak miała na początku wyglądać Kami, ale jakoś nie zdecydowałam się, ze względu na jakość.


A tu Kushina i Minato... słodziaki ^.^


I kolejny obrazek, który być może będzie przedstawiać Kami, jak będzie starsza...Ale chyba też się na niego nie zdecyduje, bo jakoś mi do naszej Kami nie pasuje.


No i team 7...wyglądają tu tak młoda, że aż się zastanawiam czy nie zstąpić tym obrazkiem obecnego z zakładki "Bohaterzy"


Ponownie team 7. Już trochę starszy.


No i tu mam pytanie... Kto to jest ta w środku? Jakaś postać zmyślona czy jak?! Zastanawiałam się również czy i z niej nie zrobić Kami, ale nasz bohaterka musi mieć długie włosy.

piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział VI i VII

Ponieważ ostatnio nie mam weny i rozdziały wychodzą mi naprawdę krótkie dziś też dodam dwa. Dzięki za wszystkie komentarze, dzięki temu wiem, że ktoś to w ogóle czyta. Ten rozdział dedykuje Zero Yaay, Alice i Isabel Witther za ciągłe wsparcie w tworzeniu historii rodzeństwa Namikaze.
______________________________________________________________________


Rozdział VI

Słońce chowało się za horyzontem ogrzewając ziemie Konohy swoimi ostatnimi promieniami. Niebo nabrało odcień dojrzałych pomarańczy, a budynki mieszkalne bez sprzeciwu przyjęły jego barwę. Panorama była naprawdę niesamowita. Śpiąca wioska wydawała się cicha i bezpieczna. A najbardziej można było rozkoszować się tym widokiem z góry, jednak ze wszystkich mieszkańców tylko troje mogło się nim cieszyć. Minato oraz Kami z uśmiechem przyglądali się Kushinie, której aż zaparło dech w piersiach.
-Prawda, że ładnie.-wyszeptała Kami również oczarowana rozpościerającym się przed nią obrazem.
-Aha-mruknęła tylko Uzumaki. Siedzieli na Wzgórzu Hokage dopóki nie zapadła noc, która sprawiła, że dawny czar prysł ustępując miejsca nowemu.
-Zrobiło się zimno. Wracajmy do domu-głos Minato wyrwał Kushine z letargu w jaki popadła. Dopiero teraz zauważyła, że mała Kami zasnęła, a jej brat niesie ją na plecach.
-Taaa...Do domu-mruknęła Kushina i ruszyła za Minato. Sama nie była pewna czy zdoła nazwać Konohe swoim domem. Zresztą uważała, że nie będzie takiej potrzeby. Zjawiła się tu po to, aby poznać rodzinę jej niani, która była dla niej jak matka i zginęła zarówno w obronie jej jak i całej wioski Wiru. Co prawda nawet jeszcze nie znalazła jej rodziny, ale czuła, że przy tak wpływowych osobach jak rodzeństwo Namikaze szybko znajdzie to czego szuka. Nawet nie zdawała sobie sprawy jak szybko.
-Jesteśmy na miejscu-mruknął Minato ponownie wyrywając ją z zamyślenia. Uzumaki podniosła wzrok i ujrzała potężną rezydencje. Budynek miał trzy piętra, było otoczony przecudnym ogrodem pełnym kwiatów i ptaków. Za domem dostrzegła jeszcze jeden budynek, jak się domyśliła była to sala treningowa, pole treningowe, basen i staw. Całemu temu widokowi dodała uroku rzeka, która przepływała przez teren posiadłości.
-Piękny!-wybełkotała pod nosem Kushina i weszła do środka za Minato. Gdy weszła do środka z zaciekawieniem rozglądała się po holu, w którym było pełno zdjęć. Po jej prawej stronie wisiały zdjęcia Kami, począwszy od dnia jej narodzin aż do obecnego wyglądu. Na lewo uwiecznione były scenki z życia Minato. Przystanęła przy nich na chwilę. Przeszło jej przez myśl, że blondyn jest naprawdę uroczy, ale szybko odpędziła od siebie to stwierdzenie.
-Na wszystkich tych zdjęciach jesteście w pojedynkę. Dlaczego?-spytała nagle czerwonowłosa
-To był pomysł naszej mamy, gdy jeszcze żyła. Na całym parterze porozwieszała zdjęcia tylko moje i Kami. Reszty nie zdążyła rozplanować więc zrobiliśmy to za nią.-uśmiechnął się smutno-Jeśli chcesz możemy najpierw obejrzeć wszystkie zdjęcia, a potem dokładniej oprowadzę cię po domu.
-Z chęcią.-po schodach weszli na drugie piętro. Były tam oprócz fotografii Kami i Minato zdjęcia ich drużyn.
-To piętro jest przeznaczone dla gości, w tym wypadku całe będzie dla ciebie.-wyjaśnił Namikaze i po daniu Kushinie chwili na przyjrzenie się fotografiom ruszył dalej, a ona zaraz za nim. Tym razem na wszystkich zdjęciach było rodzeństwo Namikaze wraz, jak się domyśliła po podobieństwie, ich ojcem.
-Tu zamieszkuje Kami-powiedział blondyn i zniknął w drzwiach jednego z wielu pokoi. Po chwili wyszedł, ale już bez Kami na plecach.-Chodźmy dalej.-weszli na ostatnie trzecie piętro.
-Na tym piętrze mieszkam ja.-mruknął-Tu jest mój pokój-wskazał na pierwsze drzwi na prawo, ale ona nawet nie spojrzała. Była zbyt pochłonięta oglądaniem fotografii.
-Coś się stało?-spytał troskliwie blondyn
-To...Katsumi...-wyjąkała wskazując na niebiesko włosom kobietę o złotych oczach stojącą za Minato i Kami razem z ich ojcem.
-To moja mama. Skąd znasz jej imię?-zdziwił się.
-Ona...-zaczęła mówić, ale głos nie chciał być jej posłuszny-Położę się już.-wybełkotała i zeszła na pierwsze piętro, które było przeznaczone do jej użytku. Minato widząc jej roztrzęsienie, postanowił zostawić ją na razie w spokoju i pogadać jutro. Zresztą sam był zmęczony falą dzisiejszych zdarzeń. Wziął krótki prysznic i położył się spać.

Rozdział VII

-Kushina, Kushina-chan, Kushi-chan, obudź się-kiedy Uzumaki otworzyła swoje zielone oczy zdała sobie sprawę, że znów jest w swoim pokoju w Wiosce Wiru i znów ma piętnaście lat, a osobą, która ją budzi jest niebiesko włosa kobieta o złotych oczach, jej niania.
-Już wstaję Katsumi. Która jest godzina?-mruknęła rozciągając się. Dziś mijał równy miesiąc odkąd Katsumi zaczęła pracować w jej domu, a właściwie potajemnie chronić jej życie. Ktoś by spytał dlaczego, akurat jej życie, a może raczej dlaczego nie bronią jej shinobi z wioski Wiru. Prawda była taka, że Wioska Wiru ostatnio zadarła z Kumo i Kiri-gakure i większość ninja była na misjach, a ci co zostali albo byli potrzebni na murach wioski albo, zdaniem Uzukage, czyli ojca Kushiny, nie byli godni zaufania. Katsumi i Uzukage byli przyjaciółmi w dziecięcych latach i to właśnie ją poprosił o sprawowanie opieki nad jego córką.
-Dochodzi 6 Kushino. Za godzinę widzimy się na treningu.-niebiesko włosa opuściła pokój Uzumaki
-Ale mi się dziś nie chce.-westchnęła i razem z świeżymi ubraniami skierowała się do łazienki. Następnie zjadła śniadanie i z Katsumi udała się na pole treningowe.
-To co dziś chcesz porobić?-spytała Kushiny z uśmiechem niebiesko włosa. Zawsze rozpoczynały trening od tego pytania. W ten sposób Uzumaki również uczyła się rozważać co dla niej dobre, a co złe. Jeżeli jej plany nie do końca był słuszne według Katsumi we dwie wprowadzały w nie zmiany. Dziś czerwonowłosa postanowiła spytać inaczej.
-Może pokażesz mi zdjęcie swojej rodziny? Musisz za nimi tęsknić. W końcu minął już cały miesiąc.
-Cóż...Niech ci będzie-usiadły obok siebie, a Katsumi wyciągnęła z kieszeni kilka fotografii. Kushina była zdziwiona tym, że się zgodziła. W końcu to miał być trening, a nie jakaś towarzyska rozmowa.
-To jest mój mąż. Tetsu.-pokazała jej zdjęcie wysokiego blondyna o niebieskich oczach. Miał tu jakieś 35 lat.
-Na tym jestem razem z moją córeczką. Ma na imię Kami. Ma zaledwie 4 lata.-uśmiechnęła się wesoło- Nie rozstaje się ze swoim starszym bratem, nawet na krok. A jest między nimi 12 lat różnicy.-już chciała pokazać jej zdjęcie syna, kiedy usłyszały wybuch i zostały zaatakowane przez 20 jouninów.
-NIE!-krzyknęła nagle Kushina i poczuła, że ktoś ciągnie ją za ramie. Spodziewała się zobaczyć Katsumi, ale ujrzała zaniepokojony wyraz twarzy Kami. Znów była w domu rodzeństwa Namikaze, w domu Katsumi, jej niani i mentorki.
-Hej, Kushina! Kushina-chan! Kushi-chan! Obudź się! To tylko sen!-mówiła Kami
-Tak, to tylko zły sen-mruknęła. Dopiero teraz zdała sobie sparwę, że oddycha nierównomiernie i jest oblana zimnym potem. Wzięła kilka głębokich wdechów, aby się uspokoić.
-Co ci się śniło?-spytała
-Śmierć mojej mentorki...To znowu wróciło-nie wiedziała czemu to mówi. W końcu Kami była jeszcze taka mała. Miała zaledwie 7 lat. I tak wiodła ciężkie życie, a ona jeszcze przytłacza ją swoimi problemami.-Ale co ci tu robisz? Która jest godzina?
-Jest 8:30. Minato poszedł na zakupy, a ja usłyszałam twój krzyk więc szybko przybiegłam.
-Nie powinnaś być na treningu?
-Dzisiaj jest sobota!-zaśmiała się cicho Kami- Gdzie ty żyjesz...
-U nas nigdy w wiosce nigdy nie ma lenienia się. Nawet w sobotę.-na te słowa Kami roześmiała się jeszcze bardziej
-U nas też nie, ale wszystkie treningi są po południu, bo z rana jest rada jouninów, a co najważniejsze, w soboty Minato trenuje wyłącznie ze mną.
-Twój brat bardzo cię kocha-mruknęła Kushina
-W końcu zostałam mu już tylko ja...-westchnęła-Wszystkie dziewczyny na niego lecą, ale to jest tak denerwujące...Nie mam nic przeciwko temu, aby sobie kogoś znalazł, ale te laski są nienormalne...Ciągle się drą i wzdychają do mojego aniki. A na mnie patrzą albo jak na wroga, albo traktują mnie jak przytulankę. Wiesz co mam na myśli...
-Zaważyłam, a jestem tu dopiero jeden dzień. W pełni się z tobą zgadzam.-uśmiechnęła się, ale nie tyle z życzliwości co z radości jaką dała jej zmiana tematu.
-No właśnie!-krzyknęła i w tym momencie usłyszały trzaśniecie drzwi, głośnie kichnięcie i pociąganie nosem
-To Minato. Chyba się rozchorował, a raczej na pewno.-wyjaśniła Kami- Kiedy choruje, jest strasznie...hmm-po chwili usłyszały huk, jakby jakaś szafka się przewaliła-niezdarny. Chodźmy mu pomóc.
-Jasne, ogarnę się i zejdę na dół.
-Okey-Kami już nie było w pokoju.

-Ohayo siostrzyczko-przywitał ją Minato jak tylko weszła do kuchni. Jego wypowiedzi towarzyszyło głośnie kichnięcie. Zauważyła, że jedna z szafek kuchennych była przewrócona.
-Nie za dobrze wyglądasz. Czuć to po twojej chakrze.-przyłożyła rękę do jego czoła
-Masz prawie 40 stopni gorączki!-wykrzyknęła i teraz ze zwykłej troskliwej siostrzyczki stała się zaborczą, nie znającą sprzeciwu pielęgniarką. W tym momencie popychała Minato, aby szybciej wchodził po schodach. Na pierwszym piętrze napotkali Kushinę.
-Ohayo!-przywitał się blondyn z Uzumaki jednocześnie kichając
-A wy co znowu odwalacie?
-Jest chory. Trzeba go upilnować.-wyjaśniła Kami i zaczęła ponownie popędzać brata. Po całym domu roznosił się śmiech czerwonowłosej i prychanie blondyna.

Po wielu sprzeciwach Minato, krzykach Kami i śmiechu Kushiny skończyło się na tym, że blondyn wylądował w łóżku i musiał tam przeleżeć cały dzień.
-Ty zawsze wiesz kiedy się rozchorować.-marudziła młoda Namikaze- Dziś miałeś ze mną potrenować.
-Pragnę ci przypomnieć siostrzyczko, że sama kazałaś mi leżeć.-mruknął niezadowolony oskarżony
-Ja mogę z tobą potrenować.-zauważyła Uzumaki
-W sumie czemu nie...Tylko załatwie aniki opiekę-już jej nie było
-A ponoć to ja jestem ten starszy...-dodał Minato ponownie rozśmieszając czerwonowłosą.

czwartek, 27 grudnia 2012

Nagroda Liebster Award

Zostałam nominowana do nagrody Liebster Award. Chociaż jeszcze sama nie załapałam o co w tym chodzi to stwierdziłam, że czas się zabrać za nominowanie innych. Może wy załapiecie i mi wszystko wyjaśnicie :D


Zasady

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Pozwoliłam sobie skopiować od Shinuchan, która skopiowała od Ushino, która skopiowała od Ayumu...Skomplikowane :D

Moja odpowiedzi na pytania od Shinuchan:


1. Ulubiony postać z anime?
Hmm...Trudne pytanie...Chyba Minato Namikaze
2. Ulubiony blog?
Dużo ich...Wszystkie, które są w mojej rubryce "Co ja czytuję"
3. W jakim wieku rozpoczęła się twoja przygoda z blogowaniem?
Miałam 13 lat, było to 5 dni temu XD
4. Ulubiona Manga/Anime?
"Naruto" oczywiście ^.^
5. Ulubiony oppening/ending z anime?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
6. Ile masz blogów?
Ten jeden jedyny w swoim rodzaju ;D
7.Jakie jest twoje hobby nie związane z M&A?
Siatkówka(gram klubowo), gra na gitarze i wygłupy z przyjaciółmi.
8.Ulubiony zespół?
O dziwo nie mam.
9. Ile masz lat?
Kobiet o wiek się nie pyta, ale niech będzie. Obecnie 13, ale zaraz będzie 14.
10. Twoja ulubiona pora roku?
Lubię lato za słoneczną pogodę i wakacje.
Lubię jesień za liście, które spadły z drzew i, w których w dzieciństwie się tarzałam.
Lubię zimę za śnieg.
I lubię wiosnę za piękne widoki.
I teraz jak wybrać ulubioną?! Za trudne pytania!
11. Jakie jest twoje największe marzenie?
Kolejne ciężkie pytanie...Moje marzenia się już chyba spełniły odkąd poszłam do gimnazjum i zmieniłam klasę. Choć może jest kilka, takich malutkich...

Pytania od Isabel Witther:

1. Jak długo oglądasz anime i czytasz mangi?
Ciężko powiedzieć... Oglądałam Naruto odkąd pojawił się jeszcze chyba wtedy na Jetix, a potem zaczęłam oglądać na necie.
2. Gdybyś tylko mógł/mogła poznać swoją ulubioną postać z mangi bądź anime, kto to by był i  co byście razem zrobili?

Co robiłabym z Minato Namikaze?! Uczyłabym się Rasengana i Hiraishin no jutsu.
3. Jakiego gatunku muzycznego nie trawisz?
Wszystko co zamiast muzyki jest darciem japy!
4. Twoje największe marzenie?

Mam wszystko czego mi potrzeba.
5. Jaka jest twoja znienawidzona postać z mangi i anime?

Nienawidzę z całego serca Kabuto!!!
6. Jaki jest twoja ulubiona para z "Naruto"?

Oczywiście ShikaTema.
7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka? 

"Uśmiech się" zespołu Pogodno
8. Co było dla ciebie inspiracją na pisanie bloga o takiej tematyce?

Wasze blogi o tematyce Naruto...Dziwne, nie?
9. Jaką sławę chciałbyś/chciałabyś spotkać?

Sądzę, że to sławy chciałby spotkać mnie, ale jeżeli mam wybierać to nie może to być nikt inny jak Minato Namikaze.
10. Dokąd chciałbyś wyjechać?

Do Konohy, a gdzie indziej?!
11. Jaki jest twój ulubiony pisarz?

Autorzy blogów w mojej zakładce "Co ja czytuję"

Pytania od Blondie:


1. Twoje hobby?
Siatkówka oczywiście, dorywczo pisanie i muzyka.
2. Ulubiona manga/ anime?
"Naruto"
3. Ulubiony Bohater?
Minato Namikaze, ale ostatnio mam faze na Kakashiego
4. Do jakiego świata byś się przeniosła gdybyś mogła
Do Konohy, innej opcji nie ma.
5. Czy masz jakąś swoją szczęśliwą rzecz?
Nie, ale zawsze chciałam. Moim zdaniem to wyróżnia ludzi.
6. Czego nienawidzisz w ludziach?
Dwulicowość, za dużo jej skosztowałam.
7. Masz jakieś zasady którymi kierujesz się w życiu?
Hmm...Kolejne trudne pytanie...Uwielbiam cytaty i to zazwyczaj z nich biorę nauki życia
8. Co jest dla ciebie w życiu najważniejsze?
Uszczęśliwianie ludzi i spełnianie marzeń.
9. Masz jakieś swoje powiedzonko, np Dattebayo!
No właśnie nie! I tu problem, bo to sprawia, że jestem jak każdy przeciętny człek.
10. Co chcesz robić w przyszłości?
Chciałabym grać w siatkówkę zawodowo, ale wiadomo to marzenia. Ale z tego co da się zrobić to może włefistka, albo tak, tu was zaszokuje, nauczycielka matematyki.
11. Dlaczego czytasz mojego bloga :P
Jak pisałam mam ostatnio fazę na Kakashiego i tak jakoś samo wyszło.

Pytania od Madeleine Evans:


1. Dlaczego prowadzisz bloga o właśnie takiej tematyce?
Może się to wydać śmieszne, ale tak z nudów wpisałam w Google "opowiadania" i mi się wyświetliły FF o Naruto. Zaczęłam czytać, aż w końcu miałam wrażenie, że cały internet przeczytałam. Później nie działał mi internet i tak sama zaczęłam pisać, aż w końcu to opublikowałam. Gdyby wtedy Google nie podsunęły mi FF o Naruto, pewnie moje opowiadanie by nie istniało.
2. Masz w planach innego bloga?
Nie, nie i jeszcze raz nie. Jeden starczy, zwłaszcza, że nie jestem genialną pisarką. Jak wpadnę na nowy pomysł to opublikuje go na obecnym blogu.
3. Męczy Cię prowadzenie go?
Oczywiście, że nie. Pisanie sprawia mi przyjemność, a komentarze dodają mi otuchy. Gdybym nie założyła bloga pewnie dziś nic bym nie pisała.
4. Jak myślisz, jak się będziesz czuć, po ukończeniu bloga?
Trudne pytanie... Jakbym porzuciła dziecko, zwłaszcza, że to mój pierwszy blog.
5. Czytasz inne opowiadania z takiej kategorii, jaką masz?
Oczywiście, zawsze i wszędzie, nałogowo.
6. Manga, czy anime?
Anime. Do mangi nie mogę się przekonać ze względu na komiksowy zapis.
7. Jakie jest Twoje hobby?
Oprócz pisania to muzyka i siatkówka.
8. Jak walczysz z brakiem weny?
Myślę o tym co mi się przydarzyło, zazwyczaj zawsze znajdzie się fajna sytuacja godna opisania, a jeśli nie to od czego jest muzyka i przyjaciele. U mnie wene można nazwać dobrym humorem, a brak weny wielkim dołem
9. Wzorujesz się na kimś?
Istnieje wiele blogów o Naruto i dążę do takiego poziomu jaki prezentuje np. naruto-w-anbu-konohy.blog.onet.pl
10. Czy dodajesz swoim bohaterom chociaż trochę czegoś z Twojego charakteru? Nawet, jeśli to FanFiction?
Chyba każdy tak robi. Nawet nieświadomie, ponieważ na co dzień możesz być spokojny, a pisać o szalonej postaci. Zazwyczaj moim bohaterowie są tacy, jaka ja chciałabym być, czy jestem w środku.
11. Czy jakaś postać fikcyjna jest Ci szczególnie bliska? Z jakiego powodu?
Minato Namikaze i Kushina Uzumaki. Minato sprawia wrażenie spokojnego, czyli przedstawia mnie na codzień, a Kushina jest wulkanem energii, czyli ja z przyjaciółmi lub moje alter ego. Często szukam wspólnych cech między nami i zastanawiam się co by zrobił Minato w danej sytuacji, w której ja się znalazłam, a co zrobiłaby Kushina.

Pytania od Ani jaros:


1. Twoje ulubione anime lub manga?
Naruto, Shaman King, Dragon Ball.
2. Co pomaga ci na brak weny?
Szukam zabawnych scen z trwającego dnia, a jak nic nie mam, a do tego chyba nigdy nie dochodzi, jest muzyka  przejaciele/
3. Jakie pary lubisz z ,, Naruto"
ShikaTema oraz NaruIno... Ach  jeszcze niezastąpiona MinaKushi
4. Czy według ciebie rodzice Naruto powinni zginąć? (uzasadnij odpowiedź)
Ja tam nie rozumiem czemu ich zabito?! Przecież to były takie interesujące postaci. Pełna ognia Kushina i genialny Minato. Ile oni by jeszcze mogli zdziałać... Powinni żyć i kropka.
5. Ulubiony okres roku szkolnego.
A to można w ogóle lubić rok szkolny?! A tak na serio to chyba początek roku. Nigdy nie wiesz co cię spotka. Wszyscy się spotykają po długiej rozłące i wspominają dawne chwile i opowiadają o swoich wakacjach.
6. Co sądzisz o anime?
Powiem krótko... Bez niego moje życie byłoby nudne.
7. Co jest leprze manga czy anime?
Anime.
8. Czy według ciebie musiało dojść do masakry klanu Uchiha?
Szczerze to raczej tak, ale mi i tak szkoda Itasia, że on musiał to zrobić.
9. Czy chcesz mieć kiedyś własną mangę lub anime?
Fajnie by było, ale nie jestem aż tak kreatywna. 
10. Jakie jest twoje hobby?
Siatkówka, dorywczo muzyka i pisanie.
11. Czy chciałbyś/abyś być postacią z anime? Jeśli tak dlaczego?
Może być to dziwne... Powiedziałabym, że chciałbym być Minato, ale ze względu na moją płeć wolę wybrać kobietę. Byłabym Anną z Shaman King. Zawsze lubiłam jej władczy ton, pewność siebie, zdolności jako medium, ale i jej troskliwość.

Blogi, które ja nominowałam


Moje pytania:

1. Ulubiona postać z Anime/Mangi?
2. Ulubione Anime/Manga?
3. Ulubiony blog?
4. Ulubiony bohater, z blogów jakie czytasz?
5. Ulubione zajęcie?
6. Inne zainteresowania poza A&M?
7. Ulubiony zespół?
8. Ulubiona piosenka?
9. Ulubione zwierzę?
10.Ulubiony dzień tygodnia?
11.Twoje największe marzenie?

środa, 26 grudnia 2012

Rozdział IV i V


No cóż...Kolejna nocia. Jest tu pierwszy opis walki i stwierdzam, że nie jest idealny i strasznie nie lubię opisywać bójek... Dziś też postanowiłam wstawić dwa rozdziały. Na początku dziękuje za komentarze i mam prośbę do innych, aby też zostawiali po sobie ślad. Wasze komentarze, choćby negatywne, motywują mnie do pisania. A więc trzy słowa...CZYTASZ, KOMENTUJESZ, MOTYWUJESZ! Napisanie komentarza zajmuje ci nie całą minutę, a mi daje radość na cały dzień.
Naprawdę, klawiatura nie gryzie! A teraz nie zanudzam, bo wyjdzie kolejny rozdział z tego wstępu i zapraszam do przeczytania noci.


Rozdział IV

Słońce w Konoha dopiero zaczynało świtać, ale wczesna pora nie przeszkadzała Minato i Jirayi na wyruszenie w podróż. Stali teraz przed główną bramą i żegnali się z Kami oraz Kakashim, którego ojciec miał się nią opiekować.
-Uważaj na siebie aniki!-powiedziała na pozór wesoło Kami, ale w rzeczywistości strasznie się bała o swojego starszego braciszka.
-Jasne. Przecież nie idę sam. Nie rozrabiaj za bardzo gdy mnie nie będzie.-uśmiechnął się do niej
-Zastanowię się nad tą propozycją-odparła ze śmiechem
-Uważaj na nią Kakashi-Minato zwrócił się teraz do młodego Hakate
-Nie ma sprawy Minato-sensei. Nic się jej nie stanie.-powiedział tym swoim znudzonym głosem i wyciągnął jakąś książkę.-Bardziej boję się o siebie-mruknął już z nosem w książce.
-Do zobaczenia za tydzień-powiedział po raz ostatni Minato i ruszył w drogę razem z Jirayą.
Kami i Kakashi stali jeszcze tak przez chwilę i patrzyli jak odchodzą.
-Chodźmy już młoda.-mruknął Kakashi
-Dobra stary...-burknęła Kami-To co na ramen?-spytała radośnie
-Czy kiedykolwiek myślisz o czymś innym niż ramen?
-Czasami.
Kakashi tylko westchnął i powrócił do swojej lektury powoli kierując się w stronę Ichiraku Ramen. Gdy tylko dotarli na miejsce Kami zamówiła dwie miski ramenu, które oboje zjedli ze smakiem. Następnie zapłacili i skierowali się w stronę pola treningowego. Hokage na czas nieobecności Minato postanowił połączyć team 7 z drużyną 8, do której należała Kami.
Za 15 minut mięli mieć trening.
Na polu treningowym zastali już wszystkich swoich przyjaciół oraz sensei.
-No dobra. Dziś poćwiczycie taijutsu. Dobierzcie się w pary i przeprowadzimy mały sparing.-zapowiedział Shikaku. Kami już chciała dobrać się do pary z Rin, kiedy do potomczyni klanu Inuzuka dobiegł Obito. Spojrzała na Itachiego, był już w parze z Asumą. W takim razie został jej Kakashi. Z ociąganiem podeszła do niego i rzuciła mu gniewne spojrzenie.
-Czy ty nie potrafisz sobie poszukać pary zamiast czekać na tych co zostaną?!
-Spokojnie młoda, oszczędzę cię!-odparł jej znudzony
-Nie ma takiej potrzeby stary!-burknęła obrażona i stanęła jakieś 10 metrów od niego.
-Zaczynajcie!-dało się usłyszeć jeszcze głos Shikaku.
Kakashi i Kami od razu na siebie natarli. Wymieniali ciosy w takim tempie, że zwykli ludzie ledwo by dostrzegali ich postacie.
-"Jest bardziej wprawiony w walce wręcz. A co ważniejsze jest silniejszy. Jeśli mnie złapie to po mnie"-myślała Kami
-"Młoda nieźle sobie radzi. Jest piekielnie szybka, prawie tak jak Minato-sensei"-główkował Kakashi.-"Czas to kończyć...Tylko jak?"-Nagle Kami znikła mu z oczu.-"Pięknie Kakashi, zgubiłeś ją!"-chłopak stanął spokojnie na ziemi i czekał na atak. Nagle z boku wybiegła Kami, sparował jej cios, jednak nim się obejrzał blondynka nacierała ponownie. Dostał w szczękę. Przekoziołkował w tył i ponownie stanął na nogi. Teraz Namikaze stała naprzeciw niego. Uśmiechnęła się zadziornie. Oboje ponownie ruszyli do boju. Wymiana ciosów była bardzo zacięta. Kami, która zużyła trochę więcej energii na bieganie przystanęła na chwilę. Właśnie ten moment wykorzystał Hakate. Zamierzał uderzyć w blondynkę z powietrza, a ta chcąc sparować jego cios wystawiła ręce do obrony. Wtedy Kakashi zamiast uderzyć, złapał ją za rękę, przycisnął do ziemi i obezwładnił, tym samym wygrywając ich sparing. W oczach Kami zalśniły łzy.
-"Nie mogłam przegrać, a jednak znowu mnie pokonał. Miałam mu udowodnić, że jestem silna, aby skończył mnie nazywać młodą. Żeby mnie szanował!"-jednak po chwili powstrzymała łzy i wyprostowała się z lekkim uśmiechem-Brawo Kakashi. Znowu wygrałeś.-powiedziała spokojnie. Nie miała do niego pretensji, bardziej miała żal do siebie.
-Dobrze się spisałaś młoda. Dawno nikt mnie nie trafił.-uśmiechnął się do niej. Mogła to poznać po jego oczach. Znała je bardzo dobrze. Mimo, że często się kłócili to jednak byli przyjaciółmi.
-Okey, dzieciaki na dziś koniec!-ogłosił Shikaku i znikł w białym dymku bez pożegnania
-Znowu się spieszy do Yashiko-sama.-powiedziała z uśmiechem Kami-To co na ramen?
-Z chęcią.-poparła ją Rin i nie czekając na resztę pobiegły w stronę Ichiraku Ramen. Zostawiły chłopaków dobre 500 metrów dalej i teraz szły sobie spokojnie.
-Czemu on tak zawsze na mnie mówi? Młoda? Przecież co rusz staram się udowodnić, że może mnie szanować. Ciągle ćwiczę, a on zawsze mówi do mnie młoda...-skarżyła się Kami
-Ja też go nie rozumiem. Oboje jesteście niesamowicie utalentowani, a ty ciągle rośniesz w siłę.-odparła jej Rin
-Ciągle pamiętam co mi wtedy powiedział...

Retrospekcja

Pewien siwowłosy chłopiec siedział na polu treningowym, a na drewnianym palu stojącym przed nim trenowała pięcioletnia blondynka.
-Dobrze ci idzie młoda.-mruknął siwowłosy przyglądając się palowi
-Dlaczego zawsze mówisz do mnie młoda?-spytała z pretensją robiąc sobie przerwę  i siadając na przeciwko jego.
-Bo ty musisz sobie na to zasłużyć?-odparł pytaniem na pytanie
-Na co? Abyś mówił mi po imieniu? Przecież po to jest imię!-oburzyła się
-Zapracuj sobie, a zacznę cię naprawdę szanować. Jako ciebie, a nie jako siostrę mojego sensei-powiedział spokojnie-Wracaj do treningu.
-Okey.-westchnęła zrezygnowana-Kiedyś ci to udowodnię!-zabrała się za trening

Koniec retrospekcji

-Naprawdę?-zdziwiła się Rin
-Acha, kiedyś znajdę w tym sens...-westchnęła Kami i w tym momencie dogonili je chłopaki
-A wy co tak pędzicie?-spytał jak zawsze wesoły Obito
-W porównaniu do was jesteśmy głodne!-odparła mu Rin
-Właśnie!-poparła ją Namikaze.-Lepiej wchodźmy już do środka.-dodała
-Ohayo! Sześć misek ramen prosimy!-zawołała blondyneczka gdy tylko przekroczyła progi Ichiraku Ramen.
-Już się robi dzieciaki. Rozgośćcie się.-nie trzeba było im dwa razy powtarzać. Usiedli się w rogu pod ścianą, na ich stałych miejscach. Po jakiś 20 minutach dołączył do nich również team 4 czyli Kurenai Yuhi, Aoba i Ko Hyuuga oraz team 2 Anko, Ebisu i Mizuki. Śmiali się i rozmawiali przez dobre dwie godziny, jednak ich dobry humor zgasł gdy pojawił się Gai i jego drużyna.
-Hej! Kakashi! Czas na nasz kolejny pojedynek!-krzyczał brewka. Siwowłosy tylko westchnął i po chwili się odezwał.
-Niech ci będzie.
-Ale tym razem ja wybieram. Kto pierwszy okrąży wioskę, wygrywa!
-Dobra. Chodźmy już na start-Kakashi zostawił pieniądze i zbierał się do wyjścia
-Hej! Czekaj na mnie! Miałeś mnie pilnować!-zaraz za nim wybiegła Kami
-A ty Kakashi znowu robisz za niańkę?-zakpił Gai, jednak nic więcej nie powiedział gdyż poczuł mocne uderzenie w twarz. To była Kami.
-Nie potrzebuje niani! Już ci to mówiłam!-mruknęła niezadowolona i ruszyła w stronę miejsca gdzie Kakashi i Gai zazwyczaj zaczynają swoje zawody
-Nie wiem czy wiesz, ale młoda chce iść z nami, aby nas pokonać.-wytłumaczył mu Kakashi i ruszył za blondynką
Szli w ciszy, ale i Kami i Kakashi czuli na sobie spojrzenie Gaia i wiecznie towarzyszących mu bliźniaków Hyuuga.
-No dobra! Na start zaczynamy!-ogłosił Gai
-Pobiegnę razem z wami.-uśmiechnęła się lekko Kami
-Start!-krzyknął w końcu Hashi i cała trójka ruszyła. Na początku wszyscy biegli razem.
-Tylko na tyle was stać chłopaki!-krzyknęła Kami i wyprzedziła ich. Zaraz zaczął ją gonić Kakashi, a później Gai. Kami cały czas prowadziła, a Kakashi z Gaiem ciągle walczyli o drugie miejsce. Na mecie widać było już Rin i Obito oraz team 4 i 2. Kami jeszcze bardziej przyspieszyła zwiększają swoją przewagę i wygrywając bez problemu.Gai i Kakashi biegli równo. Anko i Rin swoim krzykiem zagrzewały Kakashiego do walki, Obito i Mizuki z zapartym tchem obserwował kto wygra, a Ko, Aoba i Ebisu wyglądali jakby to wynik ich nie interesował. Tuż przed metą jednak Kakashi wyprzedził Gaia i wygrał. Maito wraz z urażoną dumą skierował się w stronę nadchodzących bliźniaków Hyuuga.
-Gai! Gratuluję wygranej!-odezwała się Kami, a wszyscy spojrzeli na nią jak na idiotkę-Gdybyś ściągnął ciężarki wygrałbyś-uśmiechnęła się, a Gai miał minę jakby go piorun strzelił.
-Skąd wiedziałaś?
-Sama z takimi trenuje.-zsunęła getry z ręki i spuściła je na ziemię. Usłyszeli tylko huk i ujrzeli dziurę, która ukazała się po opadnięciu gęstego dymu. Hakate schylił się i podniósł obciążniki.
-Lekkie nie są.-mruknął i podał je Kami-W takim razie wygrałeś Gai. Chodź młoda, wracamy do domu. Mój tata pewnie czeka z kolacją.
-Jasne stary-Namikaze i Kakashi ruszyli w stronę wioski zostawiając Gaia i bliźniaków Hyuuga samych.

Rozdział V

Kami i Kakashi codziennie robili to samo. Z rana na trening, potem obiad, jakaś kłótnia z Gaiem, który od ostatniego spotkania stała się jakiś milszy dla Kami, spacer, pomoc Hokage czy jakaś misja rangi D. Do tego Kami zawsze przed treningiem wypatrywała swojego aniki pod bramą. Monotonia jednak im nie przeszkadzała, ponieważ wszystko robili z przyjaciółmi, co sprawiało, że każdy dzień był inny...wyjątkowy, a co najważniejsze wspaniały. Nadchodził piąty dzień odkąd Minato i Jiraya wyruszyli na poszukiwania Tsunade. Mała Namikaze przechadzała się wzdłuż bramy głównej wyglądając czy przypadkiem nie wraca jej brat i Ero-sennin. Teraz właśnie z zawodem spuściła głowę i zauważyła rozwiązaną sznurówkę. Przysiadła pod drzewem i zaczęła próbować zawiązać buciki, ale jak zawsze nie wychodziło jej. Ze złości wyrywała już sobie włosy, była cała czerwona i mruczała coś pod nosem, kiedy usłyszała dźwięczny śmiech. Podniosła swój wzrok na jak się okazało młodą dziewczynę, która stała pół metra przed nią. Na jej oko była w wieku jej brata, czyli miała jakieś 19 lat. Jej długie, rzucające się w oczy, czerwone włosy powiewały na wietrze, a zielone oczy iskrzyły się wesoło.
-Spójrz, pokażę ci.-dziewczyna przysiadła naprzeciwko niej i wzięła dwie sznurówki do ręki.-Przyjrzyj się. Smok idzie pod mostem i wchodzi wrotami...-tu zrobiła krótką przerwę-do Zamku.-słysząc krótką rymowankę Kami zamarła, a jej oczy jednocześnie wyrażały radość i smutek, strach i odwagę, lęk i pewność siebie. Czerwonowłosa zauważyła to od razu.
-Hej. Coś się stało mała?
-Nie...To znaczy...Taką rymowankę mówiła moja mama.-odparła cicho
-Mówiła?
-Moja mama...nie żyje...Zginęła na misji podczas ratowania wioski Wiru...Trzy lata temu...Gdyby nie jej poświęcenie ta wioska znikłaby z mapy
-Przykro mi. Ja straciłam tatę...Na wojnie-westchnęła
-Taty też już nie mam.-dodała cicho, teraz już prawie płakała-Zamordował go oddział ANBU z Kiri.
-Ale nie powiesz mi, że mieszkasz tutaj sama?.-zdziwiła się dziewczyna
-Nie. Mój aniki się mną opiekuje-uśmiechnęła się
-Jestem Kushina Uzumaki.-przedstawiła się dziewczyna
-A ja...- nie dane jej było dokończyć, bo usłyszały nawoływanie
-Młoda! Młoda!-to był Kakashi-Wszędzie cię szukam. Już dawno powinnaś być na polu treningowym. Wszyscy się martwią.
-Dziś mnie nie będzie! Czuje, że dziś wróci!-odparła. Kami zawsze wiedziała kiedy wróci jej aniki. Łączyła ich specyficzna więź.
-Okey!-chłopak znikną
-To twój brat?-spytała zdziwiona Uzumaki
-To jest uczeń mojego aniki.
-To ile twój brat ma lat.
-Dziewiętnaście.
-Młody jak na sensei.
-Idzie!-krzyknęła nagle Kami i wybiegła za bramy wioski w stronę wysokiego blondyna o niebieskich oczach, kobiety o jasnych włosach, orzechowych oczach, przyciągającym, dużym biuście oraz prawie dwumetrowego mężczyzny o białych długich włosach.
-Kami! Siostrzyczko!-ucieszył się blondyn i podniósł dziewczynkę jednocześnie kręcąc nią w kółko i na powrót stawiając na ziemi.
-Minato. Pamiętam! Ona mi pomogła!-wskazywała w stronę wioski, ale nikogo tam nie było
-Dobrze się czujesz siostrzyczko?-mruknął do niej troskliwie
-Ale gdzie ona poszła!-fuknęła zdezorientowana dziewczynka, a Minato przyglądał się jej z rozbawieniem. Był pewny, że nic jej nie jest i, że komuś jest naprawdę dłużny wielkie podziękowania.
-Wygląda na zdrową-mruknęła orzechowo oka. Kami dopiero teraz zwróciła uwagę na nieznajomą.
-Kim jesteś?-spytała mierząc ją wzrokiem.-Śmierdzisz shake na kilometr! Już jednego zboczucha i nałogowca mam na swojej ziemi!-nieznacznie spojrzała na Jiraye
-Nie gap się tak na mnie!-bronił się białowłosy, ale zagłuszył go krzyk jasnowłosej
-Ty smarkulo! Jak śmiesz tak do mnie mówić! Jak cię wychowano! Powinnaś być trzymana twardą ręką!
-Ach tak! A taka babcia powinna dać już sobie spokój z piciem i zająć się czymś pożytecznym!-odgryzła się Kami, a na jej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
-Ja ci dam babcie!-Kami i orzechowo oka przeszedłby do rękoczynów gdyby Minato się nie wtrącił
-Kami spokojnie. To jest legendarna sanninka Tsunade. Ma niezwykle mocne uderzenie i rozległą wiedzę medyczną.
-Medyczną? Chyba uda mi się jakoś wytrzymać z tą pijaczką.-westchnęła teatralnie i uśmiechnęła się słodko, tak jak potrafią to tylko robić dzieci.
-Twoje sztuczki na mnie nie działają mała. Wiem co się kryje pod tą maską-mruknęła Tsunade i mimowolnie kąciki jej ust uniosły się do góry. Naprawdę polubiła Kami.
-Aniki skoczymy na ramen. Od rana nic nie jadłam.-mała Namikaze puściła słowa jasnowłosej w niepamięć i spojrzała na Minato
-Jasne. Zobaczymy się później-powiedział na pożegnanie i razem z Kami ruszył w stronę Ichiraku Ramen.

W drodze na ramen Kami opowiadała Minato wszystko co robiła w czasie jego nieobecności, a gdy już doszli na miejsce to Minato opowiadał, a ona słuchała. Szli teraz do największego budynku w wiosce-biura Hokage. Gdy stanęli przed gabinetem Minato zapukał i rozległo się donośne "wejść".
-Dzień dobry Hokage-sama-przywitał się Minato
-Ohayo staru...-Kami nie skończyła i zaczęła krzyczeć-To ona, to ona! Ona znała rymowankę mamy!-wskazywała palcem na stojącą pod oknem dziewczynę
-Siostrzyczko, nie ładnie tak pokazywać palcem.-upomniał ją Minato
-No dobrze. Przepraszam-mruknęła i zaczęła machać głową wskazując na Kushine, a blondyn uśmiechnął się tylko pobłażliwie.
-To jest Minato Namikaze, o którym ci opowiadałem i jego młodsza siostra Kami. Jak widzisz Minato sam wychowuje swoją siostrę, którą jak sądzę już poznałaś.-odezwał się Hirunzen do Uzumaki
-Troszeczkę.-powiedziała Kushina i spojrzała na dziewczynkę, a potem na jej brata, który wystawił rękę w jej stronę.
-Minato.
-Kushina Uzumaki-przedstawiła się.
-Jestem ci winien podziękowania.
-Ale za co?
-Pomogłaś mojej siostrzyce, a to nie było łatwe zadanie.
-Żaden problem.-odparła z uśmiechem
-Dziękuje-odezwał się po raz ostatni Minato i teraz wszyscy ponowie spojrzeli na Hokage
-Jak poinformowałem was wcześniej Kushina zamieszka z wami, a teraz możecie odejść.-zakończył Sarutobi.

Kami, Minato i Kushina spacerowali ulicami wioski. Rodzeństwo Namikaze zaprezentowało Uzumaki już całą wioskę, nawet, a raczej przede wszystkim Ichiraku Ramen. Jak się okazało czerwonowłosa bardzo lubiła ramen czym zyskała sobie jeszcze większą sympatię rodziny Namikaze. Cały tan czas minął i na rozmowie i bliższym poznawaniu siebie. Co prawda nikt nie pytał o przeszłość któregokolwiek z nich, ale w końcu poznawanie siebie to nie tylko przeszłość, ale i teraźniejszość i obecne upodobania. Oczy przechodniów z ciekawością się im się przyglądały. W końcu nie codziennie widzi się tak silnego jounina, na którego polują wszystkie dziewczyny, a który nie zwraca uwagi na żadną z nich, bo najważniejsza dla niego jest jego mała siostrzyczka, idzie w towarzystwie jakiejś nieznajomej.
-Wiem, czego jeszcze nie widziałaś!-zawołała ożywiona Kami
-Nie to raczej niemożliwe!
-Nie widziałaś Wzgórza Hokage.-powiedział spokojnie Minato
-No przecież ciągle je widzę.-westchnęła zrezygnowana
-Nie byłaś na nim!-sprostowała Kami
-Za pół godziny zachód słońca, będzie tam piękny widok.-uśmiechnął się blondyn i razem z Kami przyspieszył. Kushina została kilka kroków za nimi. Wzruszyła ramionami i ich dogoniła. Na ogół pewnie by narzekała, że nie chce jej się chodzić lub coś w tym rodzaju, ale obecność rodzeństwa Namikaze, a zwłaszcza Minato wprawiał ją w wyjątkowo dobry nastrój i aż chciała z nimi przebywać jak najczęściej.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

One-shot "Już nigdy nie chcę być sam"

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia postanowiłam napisać dla was opowiadanie specjalne, taki mały bonusik. Jest to pierwsze opowiadanie, które pisałam w narracji pierwszoosobowej, dlatego przepraszam za błędy i liczę że się spodoba. A tak swoją drogą...To życzę wszystkim wesołych świąt spędzonych w rodzinnej atmosferze. Wiele pogody ducha i radości. Zdrowia i szczęścia, bo te wartości są najważniejsze.

_____________________________________________________________________


Zastanawiałeś się kiedyś jak to jest stracić wszystko? Nie? Ja też nie...dopóki sam nie straciłem wszystkiego. Nazywam się Kakashi Hakate i jestem wiecznym samotnikiem. A zwłaszcza w Boże Narodzenie. Pozwólcie, że historia mojego życia będzie dla was przestrogą na przyszłość.
~*~
Miałem wtedy cztery lata. Siedziałem samotnie na ławce w parku. Było już ciemno i przyznam, że i ja odczuwałem zimno. Jednak nie było się co dziwić, w końcu była zima, a dokładnie 24 grudnia, Wigilia. W domach widać było światła i cienie śmiejących się ludzi. Nawet nie zdawali sobie sprawy, że ja tu siedzę i opłakuję swoją matkę. Po tym jak mój tata przekazał mi tę smutną nowinę po prostu uciekłem z domu. Jak tchórz. W końcu on też potrzebował wsparcia. Aż nie mogę uwierzyć, że w latach swojej młodości byłem tak znanym shinobi. Nagle poczułem jak ktoś ociera moje łzy.
-Nie płacz młody-usłyszałem chłopięcy głos i spojrzałem na nieznajomego. Był to jakiś ANBU z maską żaby. Miał sterczące blond włosy, jednak to nie one przyciągnęły moją uwagę. Ten ANBU nie miał więcej jak 14 lat. -Wiem co się stało. Wracaj do domu. Sakumo-sama cię szuka. Odprowadzić cię?-kontynuował ANBU. Nie wiem czemu pokiwałem potakująco głową i ruszyłem za ANBU w stronę mojego domu. Czułem się przy nim bezpiecznie, czułem, że mam na kim polegać, że nie jestem sam. Pewnie się zastanawiacie, czemu opowiadam akurat to zdarzenie? W końcu zakończyło się dość szczęśliwie...Ale jeżeli spojrzeć na to z perspektywy moich już 80 lat był to mój pierwszy pojedynek z samotnością. Wygrałem, ale to był dopiero początek.
~*~
Na dworze panował mrok i zawierucha. Właśnie wracałem do domu, do swojego taty, aby razem z nim spędzić Wigilię. Kiedy przechodziłem obok ławeczki, na której sam siedziałem dwa lata wcześniej usłyszałem łkanie. Zaczęłem przyglądać się ciemności. Ona tam siedziała. Blond włosy, niebieskie oczy i nie dawałem jej więcej jak 4 lata. Ja też miałem wtedy tyle lat. Chciałem podejść do niej i powiedzieć to samo, co wtedy powiedział mi ten ANBU, ale nie mogłem się ruszyć, ponownie pochłaniała mnie ciemność, samotność. Szukała we mnie sprzymierzeńca. Próbowałem z tym walczyć. Wiedziałem, że bez problemu zaprzyjaźnię się z tą dziewczynką. Czułem na sobie wzrok tej małej blondyneczki. Obserwowała mnie. Jej oczy wołały o pomoc, tylko był problem...ja też oczekiwałem pomocy. Samotność wiedziała, że gdybym wtedy porozmawiał z tą dziewczynką, dzisiaj nie byłbym sam. I nagle jak dobry anioł znowu pojawił się ANBU w masce żaby.
-Wracajmy do domu Kami-chan. Razem będzie łatwiej. Chodź, tata na nas czeka. Na pewno zmarzłaś.-blondyn wziął dziewczynkę na ręce i odszedł z nią jakby mnie nie zauważył. Ale Kami to nie przeszkadzało by posłać mi ostatnie spojrzenie, które mówiło jedno proste słowo "powodzenia". Gdy ANBU z niebieskooką zniknęli zauważyłem, że mija mnie wiele osób, nieznajomi, przyjaciele, ale to nie miało znaczenia kim dla mnie byli. Po prostu mnie nie widzieli. Przegrałem. Omijali smutek i samotność, bo wtedy było Boże Narodzenie.
~*~
W Konoha wszędzie było biało. Ludzie chodzili ubrani w grube płaszcze i kurtki. Dzieci lepiły bałwany lub urządzały sobie bitwe na śnieżki. Był dzień przed Wigilią, a mój ojciec właśnie wrócił z misji. Nie wiem czemu, ale był strasznie przygnębiony, dlatego udałem się do domu mojego sensei. Miałem wtedy 12 lat. Drzwi domu otworzyła mi Kami, czy jak ja ją nazywałem "młoda". Wszedłem do środka i kątem oka dostrzegłem, że mój sensei siedzi przy kominku i czyta coś swojemu czteroletniemu synkowi Naruto, a jego żona Kushina pląta się po kuchni co chwila mieszając coś w jednym garnku, potem w następnym, a do jeszcze innego dosypywała jakieś przyprawy. Zawsze tak wyobrażałem sobie święta. Wszędzie spokój, bezpieczeństwo i co najważniejsze szczęście i miłość. Ja i mój ojciec nie przepadaliśmy za gwiazdką.
- Ohayo Kakashi. Co cię do nas sprowadza?-uśmiechnęła się do mnie Kami. Była to naprawdę urocza dziewczyna. Zawsze darzyła mnie sympatią, mimo iż ja patrzyłem na nią z góry i wtedy na ławeczce nie odezwałem się do niej ani słowem.
- Trochę mi było nudno, młoda. Ojciec wrócił jakiś przybity więc wolałem zejść mu z oczu -mruknąłem w odpowiedzi
- Może w tym roku przyjdziecie do nas na Wigilie? - Zaproponowała Kami
- Nie, damy sobie rade, młoda. - W sercu poczułem, że powinienem się wtedy zgodzić, bo i tak następnego wieczora stanąłem przed ich drzwiami.
Następnego ranka tata wysłał mnie na zakupy. Naprawdę było tego dużo i nie było innej opcji, abym wrócił wcześniej niż przed 17 do domu. Jak każdy posłuszny lub nie do końca posłuszny syn spełniłem życzenie ojca. Jednak to co zastałem w domu po powrocie z zakupów przerosło moje wszelkie oczekiwania. Wokół mojego domu kręciła się masa policjantów. Mój kochany tata popełni samobójstwo. Nie miałem co ze sobą zrobić. Nie wiedziałem czy krzyczeć, czy płakać. Zostałem sam. Nagle na drodze zobaczyłem mojego sensei. Kolejny raz miałem wrażenie, że widzę anioła, który został zesłany, aby pomóc komuś w dzień Bożego Narodzenia i znowu tym kimś miałem być ja. Dopiero gdy ruszył w moją stronę zauważyłem drepczącą za nim Kami. Wyglądała jakby była na anielskich praktykach i uczyła się jak czynić dobro i szerzyć pomoc.
- Chodź Kakashi - usłyszałem ciepły głos mojego sensei - Dziś nie możesz być sam. Spędzisz święta u nas. - pokiwałem tylko potakująco głową
- Nigdy nie będziesz sam. - dodała Kami i pocałowała mnie w policzek, jakby chciała mi dodać tym otuchy. Gdybym wiedział, że kłamie nigdy bym jej nie uwierzył. Tamtego wieczoru czułem, że wyrwałem się ze szponów samotności, ale to nie było koniec mojej wojny z ciemnością.
~*~
Był 24 grudnia. Byłem już dorosły, miałem 18 lat. Ja, Kami, Rin i Obito zostaliśmy wysłani na misje zwiadowczą. Wpadliśmy w zasadzkę. Kami i Rin zostały porwane, ale ja nie chcąc narażać naszej misji na niepowodzenie, chciałem iść dalej, ale Obito ze swoją naturą nie mógł zostawić towarzyszy w opresji. Dziś jak patrze na to z perspektywy czasu, naprawdę uważam się za skończonego idiotę. Obito odłączył się ode mnie i ruszył z pomocą. Po zastanowieniu się i ja do niego dołączyłem. Jednak kiedy dotarłem na miejsce było za późno. Rin i Obito byli już martwi, a Kami ledwo oddychała. Nagle nie wiadomo skąd pojawił się oddział medyków z Konoha. Czyżby znowu ktoś nade mną czuwał? Mimo tłumu czułem się samotny. Brakowało anioła. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że samotność znowu zaatakowała. Wybrała moment, w którym nie było mojego anioła, a jego adept umierał. Wkroczyła i zabiła moich przyjaciół. Na szczęście Kami przeżyła, ale spędziła ładne trzy miesiące w szpitalu, a przez następne trzy nie odzywała się do mnie. Znowu byłem samotny, znowu przegrałem. Był remis, ale następny cios był ostateczny.
~*~
24 grudnia stał się datą ostatecznego starcia. Miałem 22 lata kiedy uświadomiłem sobie jak bardzo kocham Kami. Tego dnia miałem się jej oświadczyć i przerwać passę wigilijnych niepowodzeń. Stałem przy głównej bramie wioski, kiedy to zobaczyłem. Ninja Konohy nieśli martwe ciała Kami i mojego ukochanego
Minato-sensei. Pokonali Akatsuki, ale w zamian oddali swoje życia. To był już dla mnie za duży ciężar. Samotność wygrała, znokautowała mnie, przeważyła i pochłonęła mnie w całości. Straciłem sens życia. Zerwałem kontakty ze wszystkimi, a to przypieczętowało mój pakt z ciemnością.
~*~
Dziś leżę na łożu śmierci...sam, bez przyjaciela, bo wszystkich mi odebrano, a jeśli żyli, to sam ich odtrąciłem. Jest Wigilia, wszyscy są w swoich domach...oprócz mnie. Gdy jest się samotnym nie ma się domu. Zapamiętajcie sobie. Dajcie sobie pomóc. Dopiero teraz gdy umieram zdałem sobie z tego wszystkiego sprawę, ale chociaż teraz po śmierci nie będę samotny. Spotkam się z ukochaną i moim aniołem stróżem - moim sensei.

W ten sposób odszedł z tego świata wspaniały shinobi, Kakashi Hakate. Samotnie żył i samotnie umarł. Jeżeli kogoś w Konoha spytałbyś o niego, na twarzy mieszkańca pojawiłoby się zdziwienie, że ktoś taki w ogóle istniał. A ty? Też jesteś jak Kakashi Hakate? A może jesteś jak Kami czy Minto i jesteś dobrym aniołem? Jeszcze masz czas, aby to zmienić. Zwłaszcza dzisiaj. W Boże Narodzenie dobroć jest liczona podwójnie, a pomoc jeszcze bardziej zauważalna.

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział II i III

Witam wszystkich! Ze względu, że tamta notka była bardzo krótka dziś zamieszczam dwa rozdziały. Dzięki wielkie za pierwsze trzy komentarze, które są dla mnie naprawdę ważne. To właśnie dzięki nim chcę pisać dalej i to właśnie im autorom dedykuję tę nocie.

Rozdział II


Pewien wysoki blondyn o niebieskich oczach szedł spokojnie ulicami Konohy. Zaraz obok niego szła w podskokach siedmioletnia dziewczynka bardzo do niego podobna. Kilka kroków za nimi wlekł się dziewięcioletni brunet o orzechowych oczach i dziewczynka o prostych brązowych włosach sięgających jej do ramion oraz ciemnych czekoladowych oczach. Cały ten pochód zamykał siwowłosy chłopak o czarnych oczach i masce zasłaniającej większą połowę twarzy. 
-To może powiecie mi prawdę?-spytał spokojnie kapitan całej grupy. Zerknął na nich. Panowała napięta atmosfera.
-Może ty Kakashi?-mruknął w stronę siwowłosego, a on zacisnął pięści-Ponoć znowu Gai rzucił ci wyzwanie.-nadal żadne z dzieci się nie odezwało-Tylko dla czego Kami miała zamiar rzucić się na niego z Rasenganem!-tym razem wrzasnął na nich zatrzymując się. Wszyscy ludzie zaczęli na nich spoglądać. W końcu niecodziennie ma się okazję popatrzeć jak nadzwyczaj spokojny Minato Namikaze krzyczy na swoją drużynę.
-Chodźmy może coś zjeść.-powiedziała z uśmiechem Kami-Opowiem ci wszystko przy misce ramenu.-jej uśmiech bardziej był skierowany do Kakshiego, Obito i Rin niż do Minato. Pociągnęła swojego brata za rękaw i ruszyli do Ichiraku Ramen.


~ * ~

-Dzień dobry. Cztery razy ramen poproszę.-powiedział już spokojnie Minato wchodząc do środka.
-O kogo ja widzę. Team 7 i Kami. Dawno was nie było. Ramen na koszt firmy.-uśmiechnął się i znikną w kuchni nim zdążyli podziękować.
-No więc o co poszło?-spytał ponownie Namikaze
-Tylko obiecaj, że się nie będziesz denerwował.
-Ja się nigdy nie denerwuje bez potrzeby.
-Ale obiecaj!
-No dobrze, obiecuje.
-Ale jak złamiesz obietnicę to nakarmisz mnie Rasenganem zamiast Ramenem-uśmiechnęła się niewinnie. Wiedziała, że Minato bardzo zależy na jej bezpieczeństwie i zdrowiu, dlatego nigdy by nie podniósł na nią ręki. W końcu była jego oczkiem w głowie.
-Okey, ale może teraz w końcu powiedzcie co się stało.
-No więc przyszedł Gai ze swoją drużyną wtedy, kiedy Kakashi wiązał mi bucik i się go uczepił, że robi za niańkę. Wtedy Kakashi mu powiedział, że po prostu jest pomocny, a nie to co on. A wtedy bliźniaki zaczęły się ze mnie śmiać, więc zagroziłam, że ich nakarmię Rasenganem, a oni mi nie wierzyli i nazwali słabym potworkiem, a gdy pokazałam, że nie blefuje do akcji wkroczył Choza-sama. A resztę znasz. O popatrz. Nasze ramen gotowe. Smacznego-powiedziała jak gdyby nigdy nic i zaczęła jeść, a inni poszli w jej ślady. Minato się nie odezwał i również zaczął jeść. Teraz siedzieli w ciszy po skończonym posiłku.
-Wiem, że skoczycie za sobą w ogień, ale proszę was nie róbcie rozróby gdziekolwiek się pojawicie.-powiedział w końcu z lekkim uśmiechem Namikaze, a oni odetchnęli.
-Na dzisiaj macie wolne. Widzimy się jutro o 6 rano.
-Hai.-powiedzieli wszyscy i zaczęli się żegnać. W Ichiraku Ramen został tylko Minato i Kami, ale i oni zaraz wyszli. Między nimi panowała cisza.
-Wiesz siostrzyczko...
-Hmm?-spojrzała się na niego
-Nakarmię cię Rasenganem nie brzmi zbyt estetycznie.-roześmiał się widząc jej zaskoczoną minę
-No co?! Nie czepiaj się! Właśnie to tak fajnie brzmi!-oburzyła się. Na chwilę ponownie zapadła cisza, ale nie trwała ona długo, ponieważ przerwały ją wrzaski Kami.
-Nakarmię cię Rasenganem!-wskoczyła Minato na plecy i się do niego "przykleszczyła"
-Ach tak!-jednym zwinnym ruchem ściągnął ją ze swoich pleców i zaczął podrzucać ją do góry. Śmiech Kami było słychać w całej Konoha.



Rozdział III

W rezydencji klanu Namikaze od rana panowało poruszenie. Mimo iż tą wielką willę zamieszkiwały tylko dwie osoby to i tak było tam bardzo głośno. Mianowicie domownicy zaspali. Była już 5.50 gdy do drzwi domu zapukał dziewięcioletni chłopiec o czarnych włosach i ciemnych jak noc oczach. Był to Itachi Uchiha i przyszedł po Kami. Zawsze razem chodzili na trening. Otworzyła mu zaspana Nakmikaze. Jej włosy były w dużym nie ładzie i miała na sobie ładną niebieską piżamkę. 
-Co ty tu robisz Itachi?
-No przecież za 10 minut mamy trening.-mruknął rozbawiony jej wyglądem Uchiha.
-Aha.-mruknęła bardzo inteligentnie-Poczekaj tu chwilę.-uśmiechnęła się słodko i zamknęła mu drzwi przed nosem.
-Minato! Jesteśmy spóźnieni!-wrzasnęła i pobiegła się szykować do wyjścia. Po pięciu minutach i ona i jej brat byli gotowi i wyszli z domu.
-Tu masz pieniądze na obiad. Do końca dnia nie będzie mnie w domu.-poinformował Kami jej starszy brat
-Dobrze. Zobaczymy się wieczorem.
-Uważaj na siebie.
-Jasne-odparła Kami, a Minato znikł w żółtym błysku.
-No dobra mamy trzy minuty! Pospieszmy się!-zarządził teraz Itachi i oboje ruszyli w zawrotnym tempie. Na polu byli równo o 6, a ich sensei Shikaku Nara i towarzysz Asuma Sarutobi już na nich czekali.
-A już myślałem, że sobie poleżę kiedy wy będziecie biegać karne kółka.-westchnął rozczarowany Nara
-Uwierz mi nigdy nie zrobię ci tej przyjemności sensei-powiedziała z uśmiechem Kami.
Nara roześmiał się.
-W takim razie zróbcie 500 okrążeń na rozgrzewkę.
-Hai.-odparła równo trójka młodych chuninów.
-Eh, Kami zawiąż najpierw buty.-zwrócił jej jeszcze uwagę Nara i położył się pod drzewem.
-Kiedy ja nie umiem!-mruknęła niezadowolona
-Ty masz zawsze ten sam problem-westchnęli jej towarzysze i oboje schylili się, aby zawiązać jej buciki. Itachi lewy, a Asuma prawy. 


~ * ~

Dochodziła już godzina piętnasta kiedy Kami i Itachi kończyli swój sparing na taijutsu, a Asuma razem z ich sensei kończył ćwiczenie "wlewania" chakry do broni.
-Dobra, na dziś koniec.-rozporządził w końcu Nara, a oni zgodnie przytaknęli głowami i położyli się w miejscach, na których stali.
-Widzimy się jutro o tej samej porze.
-A gdzie ci się tak dziś śpieszy sensei?-dało się usłyszeć podejrzliwy głos Itachiego
-Nawet się z nami nie pożegnasz!-dodał Asuma
-To wy nic nie wiecie? Nasz sensei umawia się z Yoshino-sama. Pewnie do niej tak się śpieszy!-do rozmowy wtrąciła się Kami
-A wy nie macie własnych spraw! Muszę pogadać z Minato, aby ci znalazł jakieś zajęcie na spożytkowanie twojej energii Kami. A może cała trójka ma ochotę na misję rangi D?-odpowiedział im Shikaku i zniknął w białym dymie.
-No dobra. Nie wiem jak wy chłopaki, ale ja się zbieram.-powiedziała ożywiona Kami-Może ktoś chce iść ze mną na ramen?
-Ja chętni pójdę.-zaoferował się Sarutobi
-W sumie nie mam co robić.-i tak dołączył też Itachi. Ruszyli w stronę centrum wesoło o czymś rozmawiając. Gdy dotarli do Ichiraku spotkali tam kupę długich białych włosów.
-Jiraya-sensei! Co ty tu robisz?!-krzyknęła wesoło Kami podbiegając do sannina.
-O Kami! Jak ty urosłaś! Nie widziałem cię całe dwa lata! Wróciłem, bo potrzebny jest mi twój brat.
-Mój aniki? A możesz go sobie wziąć! Wtedy Shikaku nie będzie miał okazji mu na nas naskarżyć.-uśmiechnęła się-Spadłeś mi z nieba! Chodź zaprowadzę cię do niego. Zobaczymy się kiedy indziej chłopaki!-krzyknęła na pożegnanie nawet nie zamawiając ramenu.
-Pospiesz się Ero-sennin.
-Ona ma za dużo energii-westchnął Jiraya


~ * ~

-Minato! Nie uwierzysz kto tu idzie!-wraz z pojawieniem się Kami na polu treningowym wszyscy porzucili swoje dotychczasowe zajęcia.
-No dobra. Zgaduję...Hmm...Ero-sennin?
-Ile razy mam ci powtarzać, żebyś mnie tak nie nazywał-z jednego z drzew zeskoczył Jiraya
-Kiedy to przydomek Ero-sennin pasuje do ciebie najlepiej.-westchnął Minato
-Jaki to przykład dajesz młodemu pokoleniu-pożalił się Jiraya
-Całkiem dobry...Ero-sennin!-zawołała Kami pokazując mu język
-Młoda, to nie ładnie tak!-tym razem odezwał się dotychczas cicho stojący Kakashi
-Niby dlaczego? To tylko zboczony staruch-żyłka na czole Jirayi zaczęła niebezpiecznie pulsować
-Bo takie są zasady!-mruknął z wyższością Kakashi, a Obito z Rin westchnęli coś w stylu "A on znowu o tym"
-Mam gdzieś twoje zasady!-krzyknęła mu zła prosto w twarz i "przypadkiem" nadepnęła mu na nogę.
-W takich warunkach sobie nie pogadamy-powiedział do siebie Minato, który w czasie ich kłótni ciągle rozmawiał o czymś z Jirayą.-Koniec treningu na dziś! Kakashi, Kami skończcie się wreszcie kłócić!-wszyscy zaczęli się zbierać. 
-Ci którzy nie przestrzegają zasad są jak śmiecie-mrukną jeszcze cicho Hakate
-A ci którzy przez zasady porzucają przyjaciół są jeszcze gorsi niż śmieci-dopowiedziała Kami powoli mijając go.
W miarę jak zbliżali się do centrum wszyscy zaczęli się rozchodzić do domów. Teraz drogą szło rodzeństwo Namikaze i legendarny sannin Jiraya.
-Więc o co chodzi?-spytał Minato białowłosego
-Chcę wybrać się na poszukiwania Tsunade. A twoje umiejętności się przydadzą. Pamiętasz co powiedziała przed odejściem?
-Taa, "jeżeli będziesz w stanie zabrać mi ten naszyjnik zgłoś się do mnie, a wtedy dam ci go i wrócę do wioski". 
-Jaka Tsunade?-wtrąciła się Kami
-To legendarna sanninka.-wyjaśnił jej Minato
-Czemu jej nie znam?
-Opuściła Wioskę gdy twój brat był jeszcze dzieckiem-odpowiedział jej Jiraya
-Więc kiedy wyruszamy Jiraya?-spytał blondyn
-Jutro rano.
-Dobrze. Na razie Ero-sennin-mruknął już do białego obłoczku
-To z kim zostaje tym razem?-zapytała od razu Kami
-Mikoto i Fugaku są na misji. Więc zostaniesz u Sakumo-sama.-często tak było, że gdy Minato wyruszał na misje zostawała pod opieką Uchihów, a  gdy oni nie mogli się nią zająć rolę jej opiekuna pełnił Sakumo Hakate. Kami bardzo go lubiła, ale zostawanie z nim było równoznaczne z zostawaniem z Kakashim, a ta perspektywa nie do końca się jej podobała. 
-Znowu?! Nie da rady nic wykombinować?
-Nie masz tu nic do gadania. Swoją drogą za kilka dni do naszej wioski przybędzie jakiś ninja i Hokage prosił, abym się nim zajął. Miałem go oprowadzić, ale jeśli ja nie zdążę wrócić, ty to zrobisz. Zamieszka u nas na jakiś czas.
-Jeszcze czego!
-W zamian nauczę cię podstaw Hiraishin no jutsu.
-I poćwiczysz pieczęcie!
-I poćwiczę pieczęcie!
-Stoi-zawołała uradowana Kami i zaczęła się ścigać z bratem kto pierwszy będzie w domu.